Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 lipca 2014

MŁODOPOLSKI PIKNIK Z NUTKĄ MELANCHOLII

Aleksander Gierymski, W altanie, 1882, fragment
Jedzenie na trawie to nie tylko miły sposób na spędzenie letniego popołudnia, ale również wdzięczny temat licznych dzieł sztuki. Wynalezienie farb w tubkach w XIX wieku bardzo ułatwiło pracę w plenerze, dzięki czemu artyści mogli pokazać znajomym, co jedli podczas pikniku, zanim jeszcze pojawił się instagram.

Auguste Renoir, Śniadanie wioślarzy, 1880-1881
Obrazy piknikowe najbardziej popularne były we Francji, gdzie powstało słynne Śniadanie na trawie Maneta oraz Śniadanie wioślarzy Renoira, jednak także w Polsce można odnaleźć kilka płócien o tej tematyce. Oto moim zdaniem dwa najciekawsze przykłady: W altanie Aleksandra Gierymskiego i Słońce majowe Józefa Mehoffera.


Aleksander Gierymski, W altanie, 1882
Spójrzmy na tę sielankową scenkę w ogrodzie. Dwie eleganckie damy w perukach i wykwintnych sukniach popijają herbatę, przysłuchując się z lekkim znudzeniem rozmowie mężczyzn siedzących nad kieliszkiem wina. Na ziemi leży bukłak na wino, świadczący o tym, że ta nieco drętwa impreza powoli się rozkręca. Jest to obraz W altanie (1882) Aleksandra Gierymskiego – malarza związanego z Warszawą, Krakowem i Rzymem.


Jean-Antoine Watteau, Les Champs Elysées, 1717-1718
Modele pozujący artyście przebrani są w stroje z okresu rokoka – epoki słynącej z sielankowych scenek rodzajowych pełnych uroczych pastereczek, uśmiechniętych amorków i cukierkowych kolorów. Obraz Gierymskiego nawiązuje do popularnej w sztuce i literaturze tradycji hortus deliciarum – ogrodu rozkoszy, ziemskiego raju. Jednak w przeciwieństwie do swawolnych i beztroskich scen z czasów rokoka obraz Gierymskiego tchnie pewną melancholią. Choć altana zalana jest ciepłym, złocistym światłem, a uczestnicy pikniku raczą się smacznymi trunkami, ich wzrok jest smutny, zamyślony, jak gdyby pod tą maską idyllicznej beztroski krył się jakiś głębszy niepokój.


Józef Mehoffer, Słońce majowe, 1911
Podobna melancholia przepełnia obraz Słońce majowe (1911) krakowskiego artysty Józefa Mehoffera. W 1897 roku Mehoffer napisał w swoim dzienniku: „Mam szereg pomysłów obrazów jasnych, bardzo słonecznych i kolorowych. [...] Idea ogólna jest: idea życia – rozkoszy – użycia – uciechy – światła – słońca i ciepła”. Najbardziej znanym przykładem tych słonecznych obrazów jest Dziwny ogród z tajemniczą ważką unoszącą się nad sceną w sadzie, jednak równie zagadkowe wydaje się Słońce majowe.

Józef Mehoffer, Dziwny ogród, 1903
Ukazuje ono werandę z zastawionym stołem oraz postać żony artysty stojącą przy furtce, niecierpliwie wyczekującą czyjegoś przybycia. Obraz powstał w letniej posiadłości artysty w podkrakowskiej Janówce, w której Mehoffer wielokrotnie spędzał z rodziną beztroskie wakacje. Stół na werandzie zastawiony jest dwoma porcelanowymi filiżankami, zieloną cukiernicą i błyszczącym samowarem, jak gdyby artysta wraz ze swoją ukochaną żoną Jadwigą Janakowską miał zaraz zasiąść do popołudniowej herbaty. Jednak założone ręce i odwrócona twarz żony sugerują, że także w tym sielankowym ogrodzie czai się jakaś tajemnica. Rozgrzane, pachnące bzem powietrze na werandzie aż zdaje się drgać od tłumionego niepokoju Jadwigi.

Józef Mehoffer, Słońce majowe, 1911, fragment
Oba obrazy są świetnymi przykładami malarstwa polskiego z przełomu XIX i XX wieku, które – być może ze względu na ówczesną sytuację historyczną naszego kraju – nie mogło do końca otrząsnąć się z poczucia smutku i niepokoju nawet w tych z pozoru idyllicznych płótnach. Co ciekawe, w przeciwieństwie do swoich francuskich kolegów po fachu, ani Gierymski, ani Mehoffer nie namalowali na stołach żadnego jedzenia. Herbata, wino i melancholia – tylko tym mogli żywić  się bohaterowie ich piknikowych obrazów.

Aleksander Gierymski, W altanie (1882), olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Warszawie
Józef Mehoffer, Słońce majowe (1911), olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Warszawie


Józef Mehoffer, Słońce majowe, 1911 fragment

Artykuł ukazał się także w Magazynie Apetyt: link.
Zdjęcia pochodzą z moich zbiorów oraz ze strony www.wga.hu.

Józef Mehoffer, Dziwny ogród, 1903, fragment

niedziela, 29 czerwca 2014

ŚNIADANIE NA EKRANIE - JEDZENIE W FILMIE


Czy Wy też macie wrażenie, że ostatnio powstaje coraz więcej filmów, w których jedzenie odgrywa główną rolę? Oto krótki przegląd najnowszych filmów kulinarno-fabularnych. Żadnego z nich jeszcze nie widziałam (niektórych nie ma nawet jeszcze w polskich kinach), ale sądząc po trailerach i opisach, wszystkie wydają się ciekawym spojrzeniem na bardziej artystyczną stronę kuchni. :)

Smak curry (ang. „The Lunchbox”) - subtelna historia miłosna rozgrywająca się w Mumbaju. Rolę miłosnego posłańca odgrywa tytułowe curry przygotowywane przez główną bohaterkę. Trailer


Delicious (dosłownie „Przepyszne”) - film o miłości młodego, pełnego pasji kucharza (Nico Rogner) do kobiety, która cierpi na anoreksję (Louise Brealey – znana z roli Molly w serialu BBC Sherlock”). Trailer


Szef (anf. „Chef”) - komedia o wizjonerskim szefie kuchni (Jon Favreau), który rzuca pracę w restauracji i otwiera własny food truck z kubańskimi kanapkami. W filmie występują takie amerykańskie gwiazdy, jak Robert Downey, Jr., Scarlett Johansson, Sofía Vergara czy Dustin Hoffman. Trailer



Two Greedy Italians (dosłownie „Dwóch łakomych Włochów”) – program BBC, w którym dwaj znani kucharze i koneserzy kulinarni, Antonio Carluccio i Gennaro Contaldo, podróżują po Italii, smakowicie opowiadając o prawdziwym włoskim jedzeniu. Trailer


The Trip to Italy (dosłownie „Podróż do Włoch”) – podobny pomysł, jak „Two Greedy Italians”, tyle tylko, że zamiast programu BBC powstała kinowa komedia, a w rolę smakoszy wcielili się znani brytyjscy aktorzy, Steve Coogan i Rob Brydon. Trailer



A Wy jakie filmy o jedzeniu możecie polecić? :)

PS. Zanim pójdziecie do kina, obejrzyjcie koniecznie prześmieszny trailer Electric Cinema, jednego z najstarszych kin w Londynie. Ciekawe, ilu brytyjskich aktorów uda Wam się rozpoznać? :) Trailer


niedziela, 9 marca 2014

WALKA POSTU Z KARNAWAŁEM BRUEGLA – BITWA NA JEDZENIE


Zapraszam na kolejną odsłonę cyklu o jedzeniu w sztuce i literaturze. Tym razem w artystycznym menu pojawią się karnawałowe gofry, postne ryby oraz modny kapelusz nadziewany mięsem. :)

W tym tygodniu skończył się karnawał, czyli czas zabaw, hulanek i jedzenia, a rozpoczął Wielki Post, czyli czas pokuty, modlitwy i... również jedzenia, tyle tylko, że potraw postnych. Konflikt między tymi dwoma okresami został genialnie przedstawiony na obrazie niderlandzkiego malarza Pietera Bruegla Starszego „Walka karnawału z postem” (1559).


Obraz jest podzielony na dwie strefy: rozbawiony karnawałowy korowód, skupiający się wokół licznych karczm, zabaw i przebieranek po naszej lewej stronie oraz bardziej poważny tłum wiernych wychodzących z kościoła i rozdających datki ubogim – po prawej. Jednak to, co łączy obie strony, to jedzenie, często w groteskowy sposób stanowiące element stroju lub biżuterii.


Na pierwszym planie toczą walkę dwie karykaturalne postacie: gruby Karnawał (Mardi Gras) oraz wychudzony Post w zakonnym habicie. Karnawał jedzie na beczce piwa ozdobionej sztuką mięsa, jego oręże stanowi rożen ze świńską głową i kiełbaskami, a na głowie ma najnowszy krzyk breuglowskiej mody – ciasto nadziewane mięsem. Nie ma żadnych wątpliwości, że ten człowiek jest mięsożercą, a być może nawet rzeźnikiem, o czym świadczy rzeźniczy nóż przypięty do pasa.


Orszak karnawału nie ustępuje pod względem elegancji swojemu prowodyrowi. Tuż za nim idzie kobieta niosąca na głowie gustowny stół z ciastkami i goframi, które stanowiły tradycyjną potrawę karnawałową, inna dama nosi z dumą naszyjnik z jajek, a mężczyzna w lewym dolnym rogu przyczepił sobie do kapelusza trzy duże gofry. Jest to z pewnością świetny sposób, żeby odwrócić uwagę przeciwnika, z którym gra w kości. ;)


Dzięki obrazowi Bruegla możemy także zobaczyć, jak takie karnawałowe gofry były przygotowywane w szesnastowiecznych Niderlandach. Na środku placu siedzi sprzedawczyni gofrów, która rozrabia ciasto w garnku stojącym bezpośrednio na ziemi, a potem smaży je w żeliwnej formie w płomieniach małego ogniska. Ciekawe, co na to wszystko Sanepid?


Procesja postna również ma w swoim arsenale jedzenie, chociaż nie wygląda ono aż tak apetycznie, jak to karnawałowe. Postać przewodząca pokutnikom ma na głowie ul z pszczołami, a pod jej stopami leżą same postne „pyszności”: suchary, precle i małże, które dawniej uważane były za jedzenie biedaków. Jej oręż stanowi łopata piekarska z dwoma smętnymi śledziami. W tle widać też stragan sprzedający postne ryby.


Co ciekawe, średniowieczni wierni próbowali na różne sposoby ominąć zakaz jedzenia mięsa w czasie postu, twierdząc na przykład, że skoro ptaki zostały stworzone przez Boga tego samego dnia, co ryby, to mogą zostać uznane za stworzenia morskie. Podobnie myślano o bobrach, ponieważ mają one łuski na ogonie. Jak więc widać, pojęcie „ryby” w średniowieczu było znacznie szersze niż dzisiaj.


Obraz Bruegla przedstawia symboliczną walkę między potrzebą zabawy a modlitwy, tym, co cielesne, a tym, co duchowe. To także odzwierciedlenie historycznego konfliktu między katolikami, którzy przestrzegali postu, a protestantami, którzy uważali Wielki Post za przeżytek. Jednak tak naprawdę jest to niezwykle zabawna i groteskowa apoteoza jedzenia we wszystkich jego odmianach: od postnych sucharów po smakowite gofry.


Pieter Bruegel (Brueghel) Starszy, Walka karnawału z postem, 1559, olej na desce, 118 cm x 164 cm, Kunsthistorisches Museum w Wiedniu

Bibliografia:

Jennifer McGavin, Lent in the Middle Ages – Fastenzeit, 

Andrew Graham-Dixon, ITP 150: The Fight Between Carnival and Lent by Pieter Bruegel the Elder, 02. 03. 2003, 

sobota, 8 lutego 2014

FILM AMELIA - JAK JEDZENIE ŁĄCZY DOBRYCH LUDZI


Zapraszam na pierwszą odsłonę mojego nowego cyklu: jedzenie w sztuce i literaturze. Zaczynamy od „Amelii” - mojego ukochanego filmu o miłości, samotności i oczywiście jedzeniu. :)


O jedzeniu i piciu w filmie „Amelia” można by napisać całą książkę. Wszyscy na pewno pamiętamy zachwyt Amelii nad odgłosem, jaki wydaje pękająca skorupka crème brûlée, czy zjadanie malin nałożonych na opuszki palców. Ale dzisiaj postanowiłam skupić się tylko na tym, jak jedzenie pomaga zbliżyć się bohaterom filmu (szczególnie tym pozytywnym), potwierdzając tezę Julii Child, że „osoby, które kochają jeść, to najlepszy rodzaj ludzi”.


Jedzenie we Francji jest pewnego rodzaju towarzyskim rytuałem. Znajomi lub rodzina zbierają się dookoła stołu i godzinami zajadają francuskie smakołyki, popiją wino i cieszą się swoim towarzystwem. Taką funkcję spełnia w filmie kawiarnia Des 2 Moulins na paryskim Montmartre, w której pracuje Amelia. Tam popijając kir (białe wino i crème de cassis, czyli likier z czarnej porzeczki) oraz mauresque (koktajl z likieru anyżowego i syropu migdałowego), stali bywalcy dyskutują o miłości, życiu i najnowszych ploteczkach.


Dlatego tak wyraźny kontrast stanowi melancholijna scena, w której Amelia samotnie gotuje spaghetti. Potem spogląda przez okno na swojego sąsiada, Człowieka Ze Szkła, który także je obiad w zupełnej samotności. Na szczęście po jakimś czasie zaprzyjaźniają się i zaczynają spędzać razem czas na rozmowach oraz zjadaniu speculoos (korzennych ciasteczek rodem z Holandii) maczanych w grzanym winie z cynamonem. (Swoją drogą to dość niecodzienna przekąska jak na upalne lato, w którym rozgrywa się akcja filmu, nie sądzicie? ;)).


Człowieka Ze Szkła w jeszcze jeden, bardziej metaforyczny sposób łączy ludzi przy posiłku – co roku maluje kopię obrazu „Śniadanie wioślarzy” Renoira i za każdym razem na suto zastawionym stole wioślarzy pojawiają się nowe potrawy. „Wyglądają na zadowolonych” zauważa Amelia. „Powinni – odpowiada malarz. - Tego roku dostali zająca ze smardzami. I gofry z konfiturą dla dzieci”. :)

„Śniadanie wioślarzy”, Renoir, 1880-1881, źródło: wikipedia  
Miłość do jedzenia zjednuje bohaterom przyjaciół, jak w przypadku lekko opóźnionego intelektualnie Luciena. Pracujący w sklepiku z warzywami Lucien traktuje każdy owoc i jarzynę jak drogocenny skarb, do którego trzeba podejść z szacunkiem i delikatnością. Takie podejście bardzo podoba się Amelii, która sama celebruje małe przyjemności, jak zanurzanie dłoni w worku ziarna, i która rozumie tę dziecięcą potrzebę zachwycania się codziennością. Dlatego między tą dwójką rozwija się nić porozumienia, skierowanego przeciwko gburowatemu filistrowi, sklepikarzowi Collignon.


Podobną radość z celebrowania życia i jedzenia można zauważyć u Dominique'a Bretodeau, którego próbuje odnaleźć Amelia. Bretodeau co tydzień kupuje na targu kurczaka i po upieczeniu go delektuje się delikatnym mięsem. Jednak odkąd pokłócił się przed laty ze swoją córką, ten cotygodniowy rytuał stanowi bolesne przypomnienie o samotności. Dopiero dzięki interwencji Amelii postanawia zażegnać starą waśń i pod koniec filmu widzimy uroczą scenkę rodzinną: Dominique kroi upieczonego kurczaka, ale tym razem nie zjada sam najlepszych kąsków, tylko dzieli się nimi ze swoim wnukiem. Raz jeszcze jedzenie staje się sposobem na okazanie życzliwości i miłości.

To, co zawsze najbardziej mnie wzrusza w tym filmie, to scena pieczenia ciasta (zdaniem niektórych internautów jest to bretońskie ciasto kouign amann). Pod koniec filmu Amelia robi swój słynny placek śliwkowy, wyobrażając sobie, że piecze go dla swojego ukochanego Nino. Gdy zauważa, że zabrakło jej drożdży, myśli o tym, jak Nino mógłby pobiec w deszczu do sklepiku na dole, kupić drożdże i po cichu wrócić do domu, robiąc jej niespodziankę. Gdy okazuje się, że w rzeczywistości do kuchni wszedł tylko kot, Amelia wybucha gorzkim płaczem. Jednak w jakiś magiczny sposób pieczenie ciasta naprawdę sprowadza Nino do mieszkania Amelii i wszystko kończy się happy-endem. Ciekawe tylko, czy w końcu udało im się upiec i zjeść ten placek? ;)


Amelia (fr. Le fabuleux destin d'Amélie Poulain), reżyseria Jean-Pierre Jeunet, Francja 2001.

PS. A już jutro zapraszam Was na recenzję francuskiej restauracji Zakładka, której wystrój kojarzy mi się z Amelią. :)

środa, 22 stycznia 2014

DUBLIN, KARNAWAŁ I SZTUKA – CZYLI STYCZEŃ NA MOIM BLOGU

Frans Snyders, A Banquet-piece, late 1620s
Pamiętacie, jak narzekałam, że mam bardzo pracowity grudzień? Chyba wtedy jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka w styczniu: kończenie zaległych projektów tłumaczeniowych i rozpoczęcie nowych, opieka nad moją pięcioletnią siostrzenicą, Małą Mi, pieczenie pierniczków, których nie zdążyłam zrobić przed Świętami, a do tego jeszcze wyjazd do Dublina. A mówi się, że na początku roku nigdy nic się nie dzieje... Na szczęście teraz już mam więcej czasu i w następnych tygodniach planuję sporo nowych rzeczy na blogu.

Frans Snyders, A Banquet-piece, late 1620s

1. Zaczęłam od zmiany tła, które teraz wydaje mi się bardziej czytelne. Co o nim sądzicie? Dla przypomnienia tak wyglądała stara wersja:


2. Oprócz kilku zaległych recenzji z bardzo fajnych restauracji (m. in. Zazie), na blogu pojawi się niedługo krótka relacja o moim weekendzie kulinarno-kulturalnym w Dublinie. Czy wiecie, z czego słynie irlandzka kuchnia? Co zrobić, żeby piwo guinness nie miało gorzkawego posmaku? Gdzie można zjeść najświeższe owoce morza? Odpowiedzi na te pytania pojawią się już w ten weekend. :)


3. Żeby nie tracić dobrego humoru, w najbliższą niedzielę (26.01.2014) w Forum Przestrzenie odbędzie się karnawałowa odsłona mojego ulubionego krakowskiego festiwalu Najedzeni Fest! O tym, jak było na jesiennej edycji możecie poczytać tutaj. Wybieracie się?



4. Tak jak zapowiadałam, w nowym roku mam zamiar poszerzyć mojego bloga o kącik kulinarno-kulturalny. Będę w nim pisać o moich ulubionych książkach, obrazach i filmach, w których pojawia się ciekawy motyw jedzenia. Mam już sporo pomysłów, ale jeżeli coś Was szczególnie interesuje, to dajcie znać, chętnie się Wami zainspiruję. :)


Pieter Brueghel the Younger, Peasant Wedding, 1620

PS. Zdjęcia obrazów zrobiłam w National Gallery of Ireland w Dublinie.

poniedziałek, 18 listopada 2013

JEDZENIE W SZTUCE I LITERATURZE – KRÓTKIE PODSUMOWANIE KONFERENCJI

Cornelis de Heem, Still-Life with Oysters, Lemons and Grapes, 1660s (www.wga.hu)
W ten weekend w ramach Festiwalu Kultiwarium w Krakowie odbyła się Konferencja Naukowa „Kultura jedzenia, jedzenie w kulturze”. Program był bardzo różnorodny, ale ze względów czasowych mogłam wybrać się tylko na jeden panel: „Artystyczne i literackie oblicza kuchni”. Jako filolog i historyk sztuki z wykształcenia, a smakosz z zamiłowania nie mogłam przegapić takiej gratki. :)

Pieter de Bloot, Christ in the House of Mary and Martha, 1637(www.wga.hu)
Bardzo spodobał mi się wykład pod tytułem „Cena non finita. Stoły, spiżarnie i wiktuały w siedemnastowiecznym malarstwie niderlandzkim”. Tak jak zapewniał łaciński tytuł wykładu, była to rzeczywiście niekończąca się uczta owoców, warzyw, mięsiw i innych wiktuałów namalowanych z taką precyzją, że można rozróżnić nawet poszczególne szczepy winogron. Co ciekawe, te niezwykle realistyczne obrazy często nie były wcale malowane z natury, o czym świadczy zestawienie obok siebie kwiatów czy owoców, które występują w różnych porach roku.

Frans Snyders, Still Life, 1635-1639 (www.wga.hu)
Oprócz funkcji czysto estetycznej te smakowite martwe natury miały również wiele ukrytych znaczeń. Istnieją różnorodne interpretacje, ale najbardziej popularne motywy to vanitas, czyli przemijania (gnijące owoce, zwiędłe kwiaty, niedokończony posiłek) oraz wątki religijne (kielich z winem, chleb). Dowiedziałam się też, że cytryna symbolizowała fałszywego przyjaciela, bo jest atrakcyjna z zewnątrz, a w środku kwaśna, natomiast sery były uważane przez niderlandzkich lekarzy za źródło wszelkich chorób. ;)

Salvador Dali, The Persistence of Memory, 1931 (source)

Wykład o jadalnym pięknie Salvadora Dalego również zapowiadał się bardzo ciekawie. Niestety prelegenci poświęcili tyle czasu na omówienie biografii sławnego surrealisty, że nie zdążyli za bardzo przedstawić clou wystąpienia – czyli związków między jedzeniem a malarstwem Salvadora. Dowiedziałam się jednak, że inspirację do „cieknących” zegarów w jego najsłynniejszym obrazie, „Trwałość pamięci” stanowił miękki camembert. Poza tym Dali tak bardzo kochał swoją żonę Galę oraz kotlety, że postanowił przedstawić je razem na obrazie. Na dodatek surowe kotlety umieścił na nagim ramieniu Gali... Mniam. :P

Salvador Dali, Portrait of Gala with Two Lamb Chops Balanced on Her Shoulder, 1933 (source)
Bardzo zabawny wydał mi się wykład na temat groteskowych przedstawień kulinariów w literaturze. Prelegentka zaserwowała nam dość abstrakcyjne menu: sześciu pielgrzymów w sałacie z „Gargantui i Pantagruela”, jesiotra drugiej świeżości z „Mistrza i Małgorzaty”, a także fąfry i wąparsje w sosach nieomal astralnych z „Szewców” Witkacego. Nie zabrakło też prześmiesznych wierszyków Wisławy Szymborskiej typu: „Za górami za lasami ludzie trują się salami”. :)

Witkacy, Stworzenie świata, 1921-1922 (source)
Na deser było pełne pasji wystąpienie o grubym, białym męskim ciele w powieściach kryminalnych. Za przykład posłużył m. in. mój ukochany Herkules Poirot z książek Agathy Christie, którego pulchność i dobrotliwy wygląd pomagały uśpić czujność przeciwników. A tak przy okazji, gdy zaczęłam uczyć się francuskiego, odkryłam, że nazwisko słynnego belgijskiego detektywa wymawia się dokładnie tak samo jak „poireau”, co znaczy po francusku „por”. :)

Hercule Poirot played by David Suchet in the ITV television series (source)

Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tym panelu jedzeniowo-kulturalnym. Wszyscy prelegenci byli bardzo dobrze przygotowani i widać, że podeszli z pasją do swoich wystąpień. Czuję tylko lekki niedosyt, bo temat jedzenia w malarstwie i literaturze jest tak szeroki, że można by stworzyć całą konferencję poświęconą tylko i wyłącznie jemu. Co Wy na to? :)

Strony konferencji: http://www.kn.psc.uj.edu.pl/ oraz facebook
Strona Kultiwarium: http://www.kultiwarium.pl/

Pełny spis wykładów:

PANEL XII - ARTYSTYCZNE I LITERACKIE OBLICZA KUCHNI

1. Cena non finita. Stoły, spiżarnie i wiktuały w siedemnastowiecznym malarstwie niderlandzkim – motywy i interpretacje - ALINA BARCZYK
2. Jadalne piękno – pierwiastki kulinarne w surrealistycznej twórczości Salvadora Dalego - ŁUKASZ KURP, IZABELA STĄPOR
3. Nie tylko magdalenki... Groteskowe obrazy kulinariów i ucztowania w literaturze - ANNA KUCHTA
4. Smaki literackiego stołu. Kulinarne preferencje bohaterów polskiej prozy najnowszej - ANNA FIGA
5. Jedzenie w powieści kryminalnej: co o detektywie i męskości mówi grube ciało? - MARTA USIEKNIEWICZ