Zapraszam na pierwszą
odsłonę mojego nowego cyklu: jedzenie w sztuce i literaturze.
Zaczynamy od „Amelii” - mojego ukochanego filmu o miłości,
samotności i oczywiście jedzeniu. :)
O jedzeniu i piciu w
filmie „Amelia” można by napisać całą książkę. Wszyscy na
pewno pamiętamy zachwyt Amelii nad odgłosem, jaki wydaje pękająca
skorupka crème brûlée, czy zjadanie malin nałożonych
na opuszki palców. Ale dzisiaj postanowiłam skupić się tylko
na tym, jak jedzenie pomaga zbliżyć się bohaterom filmu (szczególnie tym pozytywnym), potwierdzając tezę Julii Child, że
„osoby, które kochają jeść, to najlepszy rodzaj ludzi”.
Jedzenie we Francji jest
pewnego rodzaju towarzyskim rytuałem. Znajomi lub rodzina zbierają
się dookoła stołu i godzinami zajadają francuskie smakołyki, popiją
wino i cieszą się swoim towarzystwem. Taką funkcję spełnia w
filmie kawiarnia Des 2 Moulins na paryskim Montmartre,
w której pracuje Amelia. Tam popijając kir (białe wino i crème de
cassis, czyli likier z czarnej porzeczki) oraz mauresque (koktajl z
likieru anyżowego i syropu migdałowego), stali bywalcy dyskutują o miłości,
życiu i najnowszych ploteczkach.
Dlatego tak wyraźny
kontrast stanowi melancholijna scena, w której Amelia samotnie gotuje spaghetti. Potem spogląda przez okno na swojego
sąsiada, Człowieka Ze Szkła, który także je obiad w zupełnej
samotności. Na szczęście po jakimś czasie zaprzyjaźniają się i
zaczynają spędzać razem czas na rozmowach oraz zjadaniu speculoos
(korzennych ciasteczek rodem z Holandii) maczanych w grzanym winie z
cynamonem. (Swoją drogą to dość niecodzienna
przekąska jak na upalne lato, w którym rozgrywa się akcja filmu, nie sądzicie?
;)).
Człowieka Ze Szkła w
jeszcze jeden, bardziej metaforyczny sposób łączy ludzi przy
posiłku – co roku maluje kopię obrazu „Śniadanie wioślarzy”
Renoira i za każdym razem na suto zastawionym stole wioślarzy
pojawiają się nowe potrawy. „Wyglądają na zadowolonych”
zauważa Amelia. „Powinni – odpowiada malarz. - Tego roku dostali
zająca ze smardzami. I gofry z konfiturą dla dzieci”. :)
„Śniadanie wioślarzy”, Renoir, 1880-1881, źródło: wikipedia
|
Miłość do jedzenia
zjednuje bohaterom przyjaciół, jak w przypadku lekko opóźnionego intelektualnie Luciena. Pracujący w sklepiku z warzywami Lucien traktuje
każdy owoc i jarzynę jak drogocenny skarb, do którego trzeba
podejść z szacunkiem i delikatnością. Takie podejście bardzo
podoba się Amelii, która sama celebruje małe przyjemności, jak zanurzanie dłoni w worku ziarna, i która rozumie tę dziecięcą potrzebę
zachwycania się codziennością. Dlatego między tą dwójką
rozwija się nić porozumienia, skierowanego przeciwko gburowatemu filistrowi, sklepikarzowi Collignon.
Podobną radość z
celebrowania życia i jedzenia można zauważyć u Dominique'a
Bretodeau, którego próbuje odnaleźć Amelia. Bretodeau co tydzień
kupuje na targu kurczaka i po upieczeniu go delektuje się
delikatnym mięsem. Jednak odkąd pokłócił się przed laty ze
swoją córką, ten cotygodniowy rytuał stanowi bolesne
przypomnienie o samotności. Dopiero dzięki interwencji Amelii
postanawia zażegnać starą waśń i pod koniec filmu widzimy uroczą
scenkę rodzinną: Dominique kroi upieczonego kurczaka, ale tym razem
nie zjada sam najlepszych kąsków, tylko dzieli się nimi ze swoim
wnukiem. Raz jeszcze jedzenie staje się sposobem na okazanie
życzliwości i miłości.
To, co zawsze najbardziej
mnie wzrusza w tym filmie, to scena pieczenia ciasta (zdaniem niektórych internautów jest to bretońskie ciasto kouign amann). Pod koniec
filmu Amelia robi swój słynny placek śliwkowy, wyobrażając
sobie, że piecze go dla swojego ukochanego Nino. Gdy zauważa, że
zabrakło jej drożdży, myśli o tym, jak Nino mógłby pobiec w
deszczu do sklepiku na dole, kupić drożdże i po cichu wrócić do domu,
robiąc jej niespodziankę. Gdy okazuje się, że w rzeczywistości
do kuchni wszedł tylko kot, Amelia wybucha gorzkim płaczem. Jednak
w jakiś magiczny sposób pieczenie ciasta naprawdę sprowadza Nino
do mieszkania Amelii i wszystko kończy się happy-endem. Ciekawe
tylko, czy w końcu udało im się upiec i zjeść ten placek? ;)
Amelia (fr. Le fabuleux
destin d'Amélie Poulain), reżyseria Jean-Pierre Jeunet, Francja
2001.
PS. A już jutro
zapraszam Was na recenzję francuskiej restauracji Zakładka, której wystrój kojarzy mi się z Amelią. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.