Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stare Miasto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stare Miasto. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 stycznia 2015

ŚNIADANIE W KRAKOWIE – CO, GDZIE I ZA ILE?


Ostatnio znajoma zapytała mnie, gdzie można zjeść dobre śniadanie w Krakowie. Nie należę do rannych ptaszków, więc z reguły jem śniadanie albo w domu, albo nie jem go w ogóle... Dlatego gdy już wybiorę się rano na miasto, staram się zbytnio nie eksperymentować i idę do jednej z moich sprawdzonych restauracji, gdzie na pewno dostanę coś smacznego i pożywnego. Oto kilka moich ulubionych miejsc.

KOLANKO NO 6


Bufet śniadaniowy w Kolanku (zwłaszcza niedzielny) jest tak pyszny, że napisałam o nim osobny post. Za 18 zł od osoby można jeść i pić do woli. A jeżeli akurat skończą się wszystkie śniadaniowe pyszności, zawsze zostają Wam obłędne kolankowe naleśniki.

Adres: ul. Józefa 17, Kraków (Kazimierz)
Strona www: www.kolanko.net

HAMSA HUMMUS & HAPPINESS


Zestawy śniadaniowe (ok. 16-18 zł) oraz weekendowy bufet można znaleźć też w mojej ulubionej bliskowschodniej restauracji Hamsa Hummus & Happiness. Niestety jeszcze nigdy nie udało mi się tam dotrzeć w godzinach porannych, ale jeżeli ich śniadania są tak pyszne jak hummus i dania obiadowe, to koniecznie trzeba się tam wybrać.

Adres: ul. Szeroka 2, Kraków (Kazimierz)
Strona www: hamsa.pl

TRIBECA U SZOŁAYSKICH


TriBeCa w Kamienicy Szołayskich to przytulne i stosunkowo niedroga kawiarnia, w której można zaszyć się na wygodnej sofie, zjeść kanapki na ciepło (ok. 9-14 zł) i wypić pyszną kawę (ok. 8-15 zł). Idealne miejsce na zimową słotę.

Adres: Plac Szczepański 9, Kraków (Stare Miasto)

CHARLOTTE W KRAKOWIE


Zestawy śniadaniowe (ok. 11-25 zł) oraz francuskie przysmaki serwowane są w Charlotte codziennie do północy. Na takie śniadanie zdąży nawet największy śpioch. ;)

Adres: Plac Szczepański, Kraków (Stare Miasto)
Strona www: bistrocharlotte.com

DYNIA RESTO BAR


Innym moim ulubionym miejscem nie tylko śniadaniowym jest Dynia Resto Bar. Zestawy z kanapkami, omletem albo jajecznicą kosztują ok. 11 – 23 zł. Bonusem jest ukryty letni ogródek z drzewami i paprociami.

Adres: ul. Krupnicza 20, Kraków
Strona www: dynia.krakow.pl

PIEKARNIA I KAWIARNIA LAJKONIK


Dobre miejsce na szybkie śniadanie albo przekąskę na Starym Mieście. Słodkie bułki, kanapki na ciepło (ok. 4-10 zł), kawa, herbata i kakao (od 5 zł) w trzech kawiarniach: na placu Dominikańskim, na Karmelickiej i na Basztowej.

Adres: 3 piekarnie i kawiarnie w Krakowie (Stare Miasto)
Strona www: www.lajkonik-pik.pl



A Wy gdzie najchętniej jecie śniadanie na mieście? Napiszcie w komentarzach albo na facebooku, a ja chętnie sprawdzę wszystkie Wasze rekomendacje. Może to mnie wreszcie zmobilizuje do wcześniejszego wstawania? ;)

piątek, 17 października 2014

BEZGLUTENOWE PIEROGI KONTRA RÓŻOWE KRASNALE (KRAKÓW)


W ten weekend przyjechała do mnie koleżanka ze Stanów, a ja stanęłam przed kulinarną zagadką. Gdzie mogę zabrać ją w Krakowie do restauracji, które serwują dania bezglutenowe (Kathryn cierpi na nietolerancję glutenu), wegetariańskie (obie nie jemy mięsa), a do tego wszystkiego smaczne? Rozwiązanie tej zagadki znalazłam w internecie (np. tutaj i tutaj), a poniżej znajdziecie relację z naszych kulinarnych przygód.

POD BARANEM – BEZGLUTENOWE PIEROGI


Niemal każdy obcokrajowiec, który przyjeżdża do Polski, marzy o spróbowaniu pierogów, ale czy można je gdzieś znaleźć w formie bezglutenowej? Okazało się, że tak: w restauracji Pod Baranem niedaleko Wawelu, która ma swojej ofercie chyba największy wybór potraw bezglutenowych w Krakowie. Nasze pierogi ruskie (24 zł) i z kapustą i grzybami (25 zł) były pyszne, polane roztopionym masłem z cebulką i pełne smakowitego nadzienia. Efekt psuło nieco za grube, kluchowate ciasto, ale Kathryn wyjaśniła, że to może być wina bezglutenowej mąki. Ogólnie wyszłyśmy stamtąd najedzone i bardzo zadowolone.

Adres: Pod Baranem, ul. św. Gertrudy 21, Kraków (Stare Miasto)
Strona www: podbaranem.com

SHAKE & BAKE – BEZGLUTENOWE CIASTKA I SMOOTHIE


Następnego dnia na śniadanie wybrałyśmy się do kawiarni Shake & Bake w okolicach Teatru Bagatela, która serwuje bezglutenowe wypieki i koktajle. Wytrawne babeczki (z serem i oliwkami) były bardzo smaczne, ale niestety duże kryształki soli, którymi były posypane, psuły cały efekt, zmieniając babeczkę w żupy solne... Na szczęście bezglutenowe brownie z masłem orzechowym nie miały już tego mankamentu. W kawiarni towarzystwa dotrzymywały nam dwa różowe krasnoludki i różowa sarna. :)

Adres: Shake & Bake, ul. Dunajewskiego 2, Kraków (Stare Miasto)
Strona www: shakeandbake.pl

CAFE MŁYNEK – WEGE I BEZ GLUTENU


W wegetariańskiej restauracji Cafe Młynek na krakowskim Kazimierzu miałyśmy problem z wyborem, bo wszystkie bezglutenowe dania i desery wydawały nam się bardzo apetyczne. W końcu zdałyśmy się na rekomendację sympatycznej kelnerki i zamówiłyśmy chrupiące placki ziemniaczane ze śmietaną oraz dość pikantny makaron z warzywami i ostrą papryczką. Porcje były tak sycące, że z żalem zrezygnowałyśmy z deseru. Ale za to po obiedzie wypiłyśmy kawę z kardamonem i rozgrzewający napój z imbirem, siedząc w restauracyjnym ogródku z widokiem na urokliwy Plac Wolnica.

Adres: Cafe Młynek, Plac Wolnica 7, Kraków (Kazimierz)
Strona www: cafemlynek.com

KAWIARNIE


Na szczęście większość napojów serwowanych w kawiarniach jest naturalnie bezglutenowa, więc mogłyśmy bez obaw wybrać się na pyszną kawę do mojej ukochanej Mleczarni na Kazimierzu (o której pisałam tutaj) i do Forum Przestrzenie nad Wisłą (o którym o dziwo jeszcze nie pisałam, chociaż ostatnio bardzo często tam chodzę na kawę, lemoniadę i leżakowanie ;)). Wybrałyśmy się też do Domówka Cafe, gdzie popijając cydr, grałyśmy w grę „Kolejka”, która w zabawny sposób przybliża PRL-owskie realia komitetu kolejkowego. Ogólnie przyjazd Kathryn okazał się sukcesem zarówno pod względem towarzyskim, jak i kulinarnym. :)


INNE

A oto kilka innych ciekawie zapowiadających się miejsc bezglutenowych, których niestety nie zdążyłyśmy już odwiedzić:

WieloPole3 (o którym pisałam tutaj) – restauracja ze smacznymi, nietypowymi daniami wegetariańskimi, wegańskimi i bezglutenowymi, ul. Wielopole 3 (Stare Miasto)
La Manzana – bezglutenowa restauracja meksykańska, ul. Miodowa 11 (Kazimierz)
Red – bezglutenowa cukiernia, ul. Smoluchowskiego 7 (Bronowice)
Nova Krova – bezglutenowe wegetariańskie burgery, Plac Wolnica 12 (Kazimierz)

PS. Wszystkie zdjęcia w tym wpisie zostały zrobione przez Kathryn. 

wtorek, 7 października 2014

LODZIARNIA TIFFANY (KRAKÓW) - PERSKIE LODY U TIFFANY'EGO


- Czy to jest w ogóle jadalne? - spytał mój znajomy, sceptycznie spoglądając na nasze lody szafranowe.
- Nie tylko jadalne, ale nawet bardzo smaczne. - odpowiedziałam. - Chociaż smakowałby jeszcze lepiej w połączeniu z jakimś innym, bardziej wyrazistym smakiem.


Siedzieliśmy na mojej ulubionej kamiennej ławce na Placu Szczepańskim, obserwując letni zmierzch zapadający nad Krakowem. Szum różnokolorowych strumieni wody wyrzucanych przez podświetlaną fontannę pod Pałacem Sztuki mieszał się z beztroskim gwarem dobiegającym z kawiarnianych ogródków. Obok mnie siedziała moja przyjaciółka EB, jedząc w zamyśleniu swoje lody o smaku perskiego szafranu i perskiej róży.



Kilka dni wcześniej odkryłam źródło tych wszystkich perskich przysmaków: niepozorną Lodziarnię Tiffany. Obsługiwał nas uśmiechnięty właściciel, który pochodzi z Iranu, skąd również sprowadza część składników do swoich lodów, m. in. szafran, różę, pistacje i kardamon. Lody są przygotowywane wyłącznie z naturalnych produktów i tak też smakują: świeżo i naturalnie. A w orzeźwiających lodach mango (które na szczęście nie miały nic wspólnego z okropnym, sztucznym aromatem spotykanym np. w jogurtach) czułam nawet kawałeczki świeżych owoców.



Jedna gałka kosztuje 3 albo 4 złote (w zależności od smaku), ale jest naprawdę spora. Miła obsługa, pyszne, naturalne lody i niecodzienne połączenia smaków zachęcają do kolejnych wizyt. Jedynym minusem jest nazwa, która żaden sposób nie kojarzy się z Bliskim Wschodem, a także niezbyt estetyczny wystrój lodziarni. Na szczęście zawsze można wyjść na zewnątrz i tak jak my usiąść na pobliskiej ławeczce, z której roztacza się piękny widok na Kamienicę Szołayskich, secesyjny budynek Teatru Starego i kolorową fontannę.

O moich innych ulubionych lodziarniach w Krakowie możecie przeczytać tutaj.

Adres: Plac Szczepański 7, Kraków (Stare Miasto)
Strona www: link


niedziela, 21 września 2014

WIELOPOLE 3 (KRAKÓW) – WEGE NIE MUSI BYĆ NUDNE


Nigdy nie byłam wielką fanką mięsa, a od kilku miesięcy przestałam je w ogóle jeść. Niestety większość krakowskich restauracji serwuje stosunkowo niewielki wybór dań bezmięsnych: najczęściej tylko naleśniki, sałatki i pierogi. Dlatego gdy mam ochotę zjeść coś nietypowego, wybieram się do restauracji wegetariańskiej WieloPole 3.


Jak sama nazwa wskazuje, mieści się ona przy ulicy Wielopole 3 w okolicach Poczty Głównej w Krakowie. Ponieważ lokal znajduje się w piwnicy i ma dość ciemne ściany, panuje w nim zawsze lekki półmrok. Wystrój jest dość ascetyczny: proste, drewniane krzesła i stoły, skąpe dodatki, a zamiast serwetek lub podkładek – coś, co przypomina papier do pieczenia...


Na szczęście jakość jedzenia rekompensuje niedociągnięcia dekoratorskie. Menu jest dość krótkie i zmienia się sezonowo, co jest moim zdaniem dużą zaletą. W karcie dominują dania ze świeżymi warzywami oraz kaszami, m. in. smaczną kaszą bulgur, która jest bardzo popularna nie tylko w rodzimej Turcji, ale ponoć także w Skandynawii.


Bardzo smakowały mi też pulpety z kaszy gryczanej z wyrazistym sosem chrzanowo-morelowym (10 zł), jednak moim faworytem są placki ziemniaczane – podawane z jajkiem w koszulce albo smażonymi pieczarkami (ok. 10 zł). Mają chrupiącą skórkę i grubo starte kawałki ziemniaków, czyli dokładnie tak, jak lubię.


Flagowym napojem lokalu jest autorski drink Dawida Typa z młodego jęczmienia z syropem lawendowym (4,50 zł). Drink jest bardzo pożywny i orzeźwiający, ale jeżeli nie przepadacie za smakiem lawendy, polecam raczej domową lemoniadą z syropem z czarnego bzu. Na deser można zjeść niewielką, ale całkiem przyjemną w smaku babeczkę czekoladową (7,50 zł).


WieloPole 3 to świetne miejsce na niedrogi, oryginalny obiad albo kolację. Polecam szczególnie wegetarianom, weganom, osobom niejedzącym glutenu, a także wszystkim, którzy mają ochotę spróbować dań, które są zdrowe i pełne witamin, a równocześnie nie smakują jak trociny.


Plusy: smaczne, nietypowe dania wegetariańskie, niskie ceny, miła obsługa
Minusy: dość ciemne wnętrze, szary papier do pieczenia zamiast obrusów

Adres: Wielopole 3, Kraków (Stare Miasto)


PS. Na górze strony pojawiła się już zakładka z Kalendarium jesiennych imprez kulinarnych w Małopolsce. :)

niedziela, 23 lutego 2014

KARMNIK (KRAKÓW) – PRAWIE JAK U MAMY


Gdzie najczęściej kupujecie jedzenie? Ja - jak pisałam przy okazji festiwalu Krakowskim Targiem - najbardziej lubię robić zakupy na lokalnym targu, a szczególnie na krakowskim Placu na Stawach (w okolicach Błoń i Kina Kijów). Mam tam zaprzyjaźnionych sprzedawców świeżych warzyw i owoców, budkę z pysznymi wędlinami oraz ulubione stoisko sprzedające domowy bundz i jajka. Na dodatek wszyscy, zarówno sprzedawcy, jak i kupujący, są znacznie życzliwiej do siebie nastawieni niż w przeciętnym hipermarkecie.


Wygłodniali po zakupach często chodzimy na obiad do pobliskiej restauracji Karmnik, gdzie panuje jeszcze milsza atmosfera niż na Placu. Lokal jest prowadzony przez jedną rodzinę, która dba o każdy szczegół: od obsługi gości, przez przygotowywanie na bieżąco świeżych potraw, po sezonową zmianę dekoracji.


Wnętrze jest niewielkie, ale bardzo schludne i przytulne. Na zdjęciach widać wystrój zimowy utrzymany w srebrach i bielach, przełamanych czerwienią rumianych jabłek. Zabawnym akcentem są pożółkłe kartki ze starej książki kucharskiej oprawionych w drewniane ramki. Jestem już ciekawa, co ta utalentowana plastycznie rodzina wymyśli na wiosnę? :)


Menu zmienia się codziennie, ale zawsze można znaleźć w nim pożywne zupy (ok. 6-8 zł), mięso z ziemniakami i zestawem surówek (ok. 15-20 zł) i chrupiące naleśniki (ok. 9-11 zł / 2 naleśniki). Czasami pojawiają się pyszne tarty (ok. 11 zł / kawałek), które są moim absolutnym faworytem. Dobre są też makarony, np. penne ze szpinakiem i kurczakiem (16 zł).


Porcje, zwłaszcza zestawy z mięsem, są naprawdę duże: kotlet na cały talerz, kopka ziemniaków i osobny talerz czterech świeżych surówek. Dlatego często bierzemy z D. jedno danie na spółkę. Najbardziej lubimy zestawy z kotletem schabowym (15 zł) i z kurczakiem grillowanym z mozzarellą i szpinakiem (16 zł). Ta ostatnia opcja jest z reguły dość słona, ale ponieważ każda porcja jest przygotowywana na bieżąco po złożeniu zamówienia, można zawsze poprosić o mniejszą ilość soli.


Wszystkie potrawy są naprawdę świeże i smaczne, prawie jak domowe. Co prawda nie wszystkie przypadły mi do gustu, np. zupa cebulowa, w której nie czułam za bardzo smaku cebuli, ale to już chyba bardziej kwestia upodobania, bo D. i osoby przy sąsiednim stoliku bardzo ją chwaliły. Do picia można zamówić kompot (3 zł), kawę albo herbatę, ale jedyne, czego mi brakuje w Karmniku, to deser. Myślę, że domowe ciasto byłoby idealnym dopełnieniem smakowitego obiadu.


Karmnik jest chyba najczęściej odwiedzaną przeze mnie krakowską restauracją – przede wszystkim ze względu smaczne jedzenie, miłą atmosferę i bardzo rozsądne ceny. Można tu zjeść śniadanie i obiad albo po prostu napić się rozgrzewającej herbaty z sokiem malinowym. Polecam wszystkim, którzy lubią polskie, domowe jedzenie i przyjazny, bezpretensjonalny klimat. Można tu przyjść z dziećmi albo psem – wszyscy będą mile widziani. :)

Plusy: smaczne jedzenie, duże porcje, sympatyczny wystrój
Minusy: czas oczekiwania (potrawy są robione dopiero po złożeniu zamówienia), niektóre dania są zbyt słone, brak deserów




Adres: ul. Senatorska 13, Kraków (Zwierzyniec)
Strona www: restauracjakarmnik.pl 
Aktualne menu na facebooku: 

niedziela, 8 grudnia 2013

LA PETITE FRANCE – PRAWIE JAK W PARYŻU


Po wizycie w Charlotte postanowiłam przetestować także inne francuskie knajpki w Krakowie. Zaczęłam od bistro La Petite France, które nie tylko z nazwy kojarzy mi się z naszym tegorocznym wyjazdem do Francji. Spędziliśmy wtedy ponad tydzień w Paryżu, zwiedzając wszystkie najważniejsze atrakcje typu Wersal czy Luwr, jednak najmilej wspominamy spacery po urokliwej artystycznej dzielnicy Saint-Germain-des-Prés, po której oprowadzał nas zaprzyjaźniony Francuz. W małych bistro na chodnikach wąskich uliczek siedzieli lekko zblazowani paryżanie, popijając espresso z miniaturowych filiżanek i podjadając od niechcenia francuskie przysmaki.


Tak właśnie się poczułam, gdy po powrocie do Krakowa wybraliśmy się do La Petite France, znajdującej się w stosunkowo spokojnej części ulicy św. Tomasza. Wnętrze jest bardzo minimalistyczne: ozdabiają je jedynie czarno-białe zdjęcia paryskich bistro oraz smakowicie wyeksponowane francuskie sery i przetwory. Za to przy ładnej pogodzie można usiąść przy stolikach na zewnątrz i poczuć się prawie jak w Paryżu (o ile oczywiście nie zaczepi nas jakiś swojski menel ;)).


W zmieniającym się sezonowo menu znajdują się typowo francuskie potrawy przygotowane w przeważającej mierze z oryginalnych francuskich składników. Nam najbardziej posmakowała saszetka z niebieskim serem fourme d'ambert, gruszką i bukietem sałat (17 zł) oraz sałatka z kozim serem, rukolą i malinami polana octem malinowym (21 zł). W ogóle bardzo lubię połączenie ostrych serów i słodkich owoców, zwłaszcza gdy składniki są świeże i aromatyczne. Kolację popijaliśmy białym winem muscadet (8 zł /kieliszek) oraz czerwonym bordeaux (12 zł /kieliszek).


Desery również były bardzo apetyczne (ok. 8-12 zł). Zestaw kawa + 3 małe porcje deserów pozwala spróbować obłędnej tarty cytrynowej, ciasta czekoladowego oraz niewielkiej kokilki crème brûlée. Szkoda tylko, że sama kawa nie była zbyt smaczna. A jeżeli lubicie czekoladę, nie możecie przegapić fondant au chocolat podawanego na ciepło z lodami waniliowymi (12 zł). Jest to ciasto, które ma chyba najwięcej czekolady w czekoladzie, bo kiedy przebijecie się już przez mocno kakaową skórkę, w środku czeka Was niespodzianka – gęsta, roztopiona czekolada, od której fondant wziął swoją nazwę. Uwielbiam ten deser, a wersja podawana w La Petite France należała do jednej z najlepszych, jakie jadłam.


Na miejscu jest też sklepik, w którym można kupić różne francuskie specjały. Mi bardzo posmakował dość słodki krem z kasztanów (crème de marrons) popularnej we Francji firmy Bonne Maman (czyli dobra mamusia), którym można smarować chleb lub naleśniki. Niestety, jak to bywa z markowymi produktami, ceny nie należą do najniższych...


Porcje w La Petite France są dość niewielkie, więc jest to raczej opcja na lekki lunch lub kolację niż na obfity obiad. Choć wnętrze nie jest szczególnie przytulne, myślę, że jakość jedzenia rekompensuje inne braki. Na pewno będę tu wracać, gdy ogarnie mnie tęsknota za Francją, Paryżem i mocno czekoladowymi deserami. :)

PS. Na górze strony pojawiły się kolejne zakładki. Mam nadzieję, że pomogą Wam się poruszać po moim blogu. :)



Adres: ul. św. Tomasza 25, Kraków (Stare Miasto)
Strona www: www.lapetitefrance.pl oraz facebook

sobota, 16 listopada 2013

KARDAMON CAFFE – PRZYTULNIE I DOMOWO


Ulica Retoryka to chyba jeden z bardziej urokliwych zaułków Krakowa. Idąc z Wawelu w stronę ulicy Piłsudskiego warto zajrzeć na tę spokojną uliczkę i spacerując po zadrzewionej alejce, przyjrzeć się bajkowym kamienicom Teodora Talowskiego. Jeden z najważniejszych architektów polskich przełomu XIX i XX wieku, Talowski stworzył tu szereg ceglanych domów o fantazyjnych kształtach i nazwach.


Do moich ulubionych należy Dom pod Śpiewającą Żabą (w którym nomen omen mieściła się kiedyś szkoła muzyczna ;)) oraz Dom pod Osłem (z kamienną głową osła wystającą ze ściany). Niektóre fasady raczą przechodniów łacińskimi mądrościami życiowymi, takimi jak: Festina lente (Spiesz się powoli) czy Faber est suae quisque fortunae (Każdy jest kowalem swego losu). Ciekawostkę stanowi fakt, że niegdyś środkiem obecnej ulicy Retoryka płynęła rzeka Rudawa (stąd tak naprawdę wzięła się ta żaba).


Nieopodal kamienic Talowskiego powstało niedawno nowe bistro – Kardamon Cafe. Choć znajduje się tak blisko zatłoczonych atrakcji turystycznych, panuje w nim spokojna, żeby nie powiedzieć leniwa, atmosfera. Któregoś wieczoru byłam na spacerze z moim psem, zacinał lodowaty deszcz, a ja byłam przeziębiona i marzyłam o kubku czegoś gorącego do picia. Nic więc dziwnego, że rzęsiście oświetlony, zielony Kardamon wydał mi się przytulną przystanią. Gdy tylko weszłam, kelnerka przyniosła miskę z wodą (dla psa) oraz gorącą, bardzo smaczną kawę latte z syropem piernikowym (dla mnie). Po ponad godzinie sączenia rozgrzewającej kawy, przeglądania regału z książkami i rozmawiania z miłą kelnerką oraz innymi gośćmi, byłyśmy gotowe wyruszyć w dalszą drogę.


Natomiast dzisiaj postanowiłam wypróbować ich lunchowe menu dnia. Cena waha się od 14 do 25 zł i obejmuje ona zupę + mięso lub rybę, dodatek (kaszę, ryż albo ziemniaki) oraz surówkę. Są też zestawy wegetariańskie (ok. 12 zł). Ja skusiłam się na zestaw klasyczny: barszcz, kurczak panierowany, ziemniaki i surówka ze świeżej marchewki.


Barszcz był bardzo smaczny, niemal jak domowy, psuły go tylko niestety ziemniaki, które smakowały jakby były wczorajsze (znacie ten charakterystyczny słodkawy smak ziemniaków trzymanych w lodówce?). Może zamiast niezbyt apetycznych ziemniaków warto byłoby dodać do niego paszteciki albo chociaż jajko na twardo?


Na szczęście ziemniaki w drugim daniu były już zupełnie świeże, podobnie jak smaczna surówka z tartej marchwi. A kotlet z kurczaka w panierce z bułki tartej okazał się absolutnym mistrzostwem – mięso było soczyste, a panierka chrupka. Spytałam potem kucharza, jaki ma sekret, ale okazało się, że przygotowuje mięso dokładnie tak jak ja, czyli obtacza w panierce z mąki, jajka i bułki, a potem smaży na średnim ogniu. Dlaczego więc jego był znacznie smaczniejszy od mojego? Na tym chyba polega różnica między mistrzem kuchni, a szarym zjadaczem kotletów. ;)


Sądzę, że jest to bardzo dobre miejsce na szybki, domowy lunch w miłej atmosferze. Można tu też zjeść śniadanie, napić się smacznej kawy, albo po prostu zaszyć w wygodnym fotelu i oddać smakowitej lekturze. Kardamon Cafe jest smaczna i rozgrzewająca - podobnie jak przyprawa, od której wzięła nazwę. :)

Adres: ul. Retoryka 19, Kraków (Stare Miasto)