Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Karta na Plus. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Karta na Plus. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 listopada 2013

RESTAURACJA W WILLI DECJUSZA - WYTWORNIE I RENESANSOWO



Jeżeli szukacie miejsca na wyjątkową okazję, to polecam Wam Restaurację w Willi Decjusza. W renesansowym, wytwornym wnętrzu ozdobionym kopiami Dawnych Mistrzów poczujecie się iście po królewsku. Musicie tylko zaopatrzyć się w trzos złota, bo nawet ze zniżkową Kartą na Plus można tu roztrwonić małą fortunę! :)




Willa Decjusza znajduje się w Woli Justowskiej, jednej z najdroższych willowych dzielnic Krakowa, i została wybudowana przez sekretarza króla Zygmunta Starego, Justa Ludwika Decjusza. Przy jej budowie pracowały takie włoskie sławy jak współtwórcy renesansowej przebudowy Wawelu: Giovanni Cini ze Sieny czy Bernardino Zanobi de Gianotis (wiem, że pewnie większość z Was nigdy o nich nie słyszała, ale czasami wychodzi ze mnie historyk sztuki i nie potrafię się powstrzymać ;)). Willę otacza angielski park krajobrazowy, który stanowi urokliwe miejsce poobiednich przechadzek.



Dzięki imprezie zorganizowanej kilka lat temu przez moją byłą firmę mogłam zobaczyć wyższe kondygnacje willi z ciekawie polichromowanymi stropami (czyli malowanymi drewnianymi sufitami), natomiast sama restauracja mieści się w piwnicach zamienionych w dość luksusowe wnętrza (chociaż brak okien może się niektórym wydać nieco klaustrofobiczny).




Jedzenie jest wyborne, tylko porcje nie należą do największych. Mi posmakowała pierś z kurczaka nadziewana suszonymi pomidorami, z którą świetnie komponował się delikatny sos rozmarynowo-cytrynowy i czarny makaron (39 zł). Czarny makaron zawdzięcza swój oryginalny kolor... atramentowi kałamarnicy i jest zaskakująco smaczny (jeżeli chcecie zrobić swój własny czarny makaron: tu znajdziecie przepis). Szkoda tylko, że - podobnie jak dodatków w innych potrawach - było go stanowczo za mało.




Popularnością przy naszym stoliku cieszyła się również polędwiczka z dzika w sosie czekoladowo-balsamicznym z lekkim ciastem filo i niewielkim gołąbkiem z liści winogron (59 zł). Dla mnie ta potrawa była trochę za ciężka (ale to pewnie dlatego, że ogólnie nie przepadam za dziczyzną), natomiast Mężowi bardzo smakowało kruche i aromatyczne mięso dzika. Nasi znajomi zamówili kaczkę z pieczonym jabłkiem nadziewanym żurawiną i czerwoną blanszowaną kapustą (57 zł) oraz halibuta na grilowanej cukini z ziemniaczkami julienne, czyli smażonymi ziemniakami pokrojonymi w wąskie paseczki (43 zł).





Skusiliśmy się jeszcze na deser: bardzo smaczną i delikatną gruszkę w cieście filo z musem migdałowym (19 zł). Jednak największą sensację wzbudziła tarta z lodami z sera gorgonzola (18 zł). Lody rzeczywiście smakowały jak gorgonzola i były chyba jedną z najdziwniejszych rzeczy, jakie w życiu jadłam. :)




Obsługa w Willi Decjusza jest bardzo dystyngowana, przez co może wydawać się nieco wyniosła. Mi to szczególnie nie przeszkadzało, jednak żałowałam trochę, że nie mam na sobie sukni z krynoliną i kolii z diamentami. ;) Polecam Willę Decjusza na specjalne okazje, takie jak romantyczna randka (np. zaręczynowa), urodziny czy świętowanie innych ważnych wydarzeń. Choć jedzenie i napoje nie należą do najtańszych, myślę, że renesansowa architektura, oryginalne menu i uroczysta atmosfera restauracji są warte swojej ceny. :)



Adres: ul. 28 lipca 1943 roku 17a, Kraków (Wola Justowska)



sobota, 19 października 2013

GENJI SUSHI - PRZYCZAJONA TEMPURA, UKRYTE UMAMI

 

Jakiś czas temu na blogu opisywałam podstawowe pojęcia dotyczące sushi oraz podałam przepis na ekonomiczną, domową wersję tej potrawy (do poczytania tutaj). Teraz nadszedł czas na relację z jednego z moich ulubionych sushi barów w Krakowie - Genji Sushi na Kazimierzu.
 




Genji Sushi mieści się na dwóch poziomach: na dość jasnym, dość przestronnym parterze oraz w mrocznej i niestety lekko dusznej piwnicy. Oba poziomy pełne są japońskich bibelotów i dekoracji, które tworzą ciekawy, orientalny klimat. Nazwa restauracji pochodzi od japońskiego dzieła literackiego z XI wieku, uznawanego za pierwszą powieść na świecie. „Genji monogatari” czyli „Opowieść o księciu Promienistym” to historia życia i podbojów miłosnych księcia Genjiego, napisana przez japońską arystokratkę, Shikibu Murasaki. Myślę, że jest to bardzo ciekawy wybór nazwy - brzmi ona dość prosto i melodyjnie, a równocześnie nawiązuje do jednego z największych dzieł kultury japońskiej.




Jedzenie sushi nie należy do najtańszych rozrywek, jednak nie jest aż tak strasznie drogie, jak się może wydawać, zwłaszcza jeżeli ma się krakowską zniżkową Kartę na Plus. Z reguły jeden zestaw w Genji (od 35 zł wzwyż) pozwala najeść się jednej średniogłodnej osobie. Jeżeli jesteście bardzo głodni, polecam wziąć zestaw z dużą ilością ryb oraz dodatków w tempurze (smażonych w cieście naleśnikowym na głębokim tłuszczu. Bardzo smaczne i bardzo tuczące! :)). Można też zamówić na przystawkę np. zupę z pastą sojową miso (5 zł). Ma ona dość specyficzny smak, który powinien przypaść do gustu miłośnikom tofu (my niestety do nich nie należymy...). Smaczniejsza i bardziej pożywna okazała się za to zupa wantang z pierożkami (13 zł).




Moimi faworytami smakowymi są uramaki (rolki z ryżem na zewnątrz) z chrupiącymi krewetkami w tempurze oraz nigiri (kulki ryżu z rybą na wierzchu) z rybą maślaną. Ryba ta - zgodnie ze swoją nazwą - jest maślana w smaku i rozpływa się w ustach (uwaga: u niektórych osób ryba maślana może wywołać zatrucie pokarmowe). We wszystkich zestawach dzięki idealnemu połączeniu lekkich składników (ryż, świeży ogórek, wodorosty nori) z bardziej tuczącymi (ryby, krewetki, tempura) wyraźnie czuć umami - jeden z pięciu podstawowych smaków, opisywany jako mięsny, tłusty, pyszny.



W Genji jedliśmy już kilka razy i za każdym razem jedzenie było równie smaczne i świeże. Obsługa jest bardzo sympatyczna, ale różnie bywa z czasem oczekiwania. Raz czekaliśmy na jedzenie ponad godzinę (!), bo ponoć w restauracji panował niespodziewanie duży ruch. Kiedy przy następnej okazji opowiedzieliśmy o tym kelnerce, ta postanowiła zatrzeć złe wrażenie z naszej poprzedniej wizyty i już w ciągu 10 minut na naszym stole pojawiły świeżutkie potrawy. Genji sushi to świetne miejsce na romantyczną randkę w jednej z mrocznych sal w piwnicy, obiad ze znajomymi albo po prostu szybki lunch z pysznym sushi i umami.



Adres: ul. Dietla 55, Kraków (Kazimierz)



piątek, 12 lipca 2013

W STAREJ KUCHNI - PLACKI ZIEMNIACZANE



Zazwyczaj wolę lżejsze dania, zwłaszcza latem, ale czasami nachodzi mnie nieodparta ochota na placki ziemniaczane... Wtedy często wybieram się do restauracji W Starej Kuchni niedaleko Rynku, która serwuje tradycyjne polskie potrawy, smakujące niemal jak domowe.




Wystrój jest stylizowany na starą, wiejską chatę: pod sufitem wiszą żeliwne patelnie, pęta kiełbasy oraz warkocze czosnku. W drewnianych szafkach stoją kolorowe przetwory w pękatych słojach, z których część można nawet kupić do domu. Opalany drewnem piec rozsiewa zimą przytulne ciepło. Do tego wszystkiego nie pasuje mi tylko malowidło ścienne w jednej z sal przedstawiające ogromny księgozbiór. Czyżby polska wieś w XIX wieku dysponowała takimi luksusami jak bogato wyposażona biblioteczka? ;)




Podawane tu placki ziemniaczane są chrupkie i świeże, absolutnie przepyszne. Zazwyczaj zamawiamy je w jednej z dwóch postaci: pojedynczych placków w sosie grzybowym (32 zł) albo ogromnego młyńskiego koła z oscypkiem, boczkiem i żurawiną (37 zł). To drugie danie jest tak duże, że osobom o mniejszej pojemności żołądka radzę wziąć je z kimś na spółkę. Czasami, gdy najdzie nas ochota na coś bardziej mięsnego, bierzemy pieczone żeberka, które są również smaczne i bardzo, bardzo sycące.


Miłym akcentem jest oferowana przez restaurację przegryzka przed posiłkiem (zazwyczaj chleb ze smalcem albo podpłomyki z masłem czosnkowym) oraz kieliszek nalewki wiśniowej po jedzeniu. Wiśniówka jest nie tylko smakowita, ale też pomaga w trawieniu tych dość ciężkich potraw. I choć zawsze wychodzę ze Starej Kuchni najedzona jak po obiedzie u babci, to nie żałuję ani jednej, pysznej kalorii...


Wybreda na facebooku (= więcej zdjęć)
Read it in English 
Adres: ul. św. Tomasza 8, Kraków
Strona www: www.wstarejkuchni.pl

niedziela, 22 stycznia 2012

WYBREDA W KRAKOWIE


Kraków słynie z uroczych knajpek, które rywalizują ze sobą w wielu kategoriach: na najdziwniejszą nazwę (Pierwszy lokal na Stolarskiej po lewej stronie, idąc od Małego Rynku, Zaraz wracam, Królicze Oczy), na najdziwniejszy wystrój (stoliki ukryte w szafach w Cafe Szafe, karety stojące w Cherubino) czy na najdziwniejsze nazwy dań (w tej kategorii moim faworytem jest Fabryka Pizzy, która serwuje Rybaka z Jajem, Tłustą Włoszkę i Białego Bazyliszka).


W Krakowie można znaleźć knajpkę na każdą okazję i na każdą kieszeń, jednak ilość i różnorodność lokali może trochę przytłaczać. Dlatego postanowiłam stworzyć ten blog. Uwielbiam chodzić po restauracjach,  poznawać nowe miejsca i próbować dziwnych dań. Mimo że jestem wybredą, zawsze staram się znaleźć coś pozytywnego w odwiedzanych lokalach. Dlatego ten blog poświęcony jest tylko knajpkom, które mi się spodobały i które chciałabym polecić innym, nawet jeżeli nie wszystko jest w nich idealne.

Pierwszy lokal na Stolarskiej po lewej stronie idąc od Małego Rynku

Ponieważ chodzenie po restauracjach może być dosyć drogie, często korzystam z promocji reklamowanych na grouponie, GoDealla i tym podobnych stronach. Poza tym już drugi rok z rzędu kupiłam Kartę na Plus, która daje wiele zniżek w Krakowie i okolicach (www.kartanaplus.pl).

Cafe Ważka

Mam nadzieję, że ten blog zachęci Was, żeby wyjść z domu i przekonać się, która z krakowskich knajpek stanie się Waszą ulubioną.

Angielska wersja bloga znajduje się tutaj: fussyinkrakow

Więcej zdjęć można znaleźć na facebooku: Wybreda na facebooku

Polakowski