TriBeCa to nie tylko nazwa nowojorskiej
dzielnicy, ale również sieć przymuzealnych kawiarni w Krakowie.
Moją ulubioną TriBeCą jest ta na placu Szczepańskim, który
ostatnimi czasy zaczął tętnić życiem dzięki nowej fontannie
multimedialnej, a także nowym knajpkom (m.in. Charlotte).
Kawiarnia TriBeCa u Szołayskich dobrze wpisuje się w ten nowy,
dynamiczny klimat.
Najczęściej wpadam tu na kawę ze
znajomymi albo szybki lunch, gdy akurat mam coś do załatwienia w
okolicach Rynku. Usiąść można albo w ogródku z widokiem na plac
Szczepański i Pałac Sztuki, albo na wewnętrznym patio, albo w
przestronnej, chłodnej sali. Wystrój sali jest dość przyjemny,
choć raczej minimalistyczny. W ciągu dnia jest tu bardzo jasno i
dość spokojnie, więc często zauważam tu ludzi, którzy przyszli
popracować na swoich laptopach. Jeżeli kogoś nie rozprasza
kawiarniany gwar, to rzeczywiście może to być świetne miejsce do
pracy.
Na drabinie z półkami leżą książki
o sztuce (w różnych językach), więc czekając na zamówienie
można się dokształcić historyczno-sztucznie. Zwłaszcza, że
czekanie na pojawienie się obsługi jest jedną z cech
charakterystycznych w tej kawiarni. Dlatego jeżeli czekanie zbytnio się
przedłuża, to po prostu podchodzę do lady, żeby złożyć
zamówienie albo zapłacić za rachunek. Dzięki temu unikam wielu
niepotrzebnych frustracji...
Moim zdaniem największą zaletę
kawiarni TriBeCa jest kawa. Niektóre kawy smakowe są trochę dla mnie za
słodkie, dlatego ostatnio stawiam na klasykę, czyli latte (8-12 zł)
albo cappuccino (8-12 zł). Ale dla osób nie bojących się cukru,
polecam np. mrożoną kawę z lodami miętowymi (12 zł). Bardzo
dobre są tu też kanapki i inne przekąski. Ostatnio jadłam tam
przepyszną bagietkę na ciepło z kurczakiem, serem i mnóstwem
warzyw (14 zł). Natomiast z deserami bywa różnie... Czekoladowy
tort TriBeCa (12 zł) był bardzo smaczny, chociaż trochę za
słodki. Natomiast ten niekształtny placek na zdjęciu poniżej to
ponoć tiramisu (11 zł). Nie przypominał on w smaku żadnego innego
tiramisu, które w życiu jadłam, i niestety nie jest to
komplement...
Będąc w TriBeCe warto zajrzeć na
wystawy Muzeum Narodowego, które znajdują się w tym samym budynku:
„Zawsze Młoda! Polska sztuka około 1900” oraz „Szuflada
Szymborskiej”. Ta druga wystawa nie tylko jest zupełnie darmowa,
ale do tego ma interaktywną, lekko surrealistyczną formę.
Pamiątki po poetce prezentowane są w szufladach, które można
samemu otwierać, i tworzą coś w rodzaju kunstkamery, czyli pokoju
dziwów. Kamienica Szołayskich to świetne miejsce na spędzenie
popołudnia ze sztuką, Noblistką oraz kawą.
PS. A pamiętacie prześmieszne
wierszyki o jedzeniu zwane „lepiejami”, które tworzyła Wisława
Szymborska? :)
„Lepsza ciotka striptizerka, niż
podane tu żeberka”
„Lepsza w domu świekra z zezem, niż
tu jajko z majonezem”
Adres: Plac Szczepański 9, Kraków
Strona www: Strona wystawy „SzufladaSzymborskiej”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.