Jeżeli
szukacie miejsca na wyjątkową okazję, to polecam Wam Restaurację
w Willi Decjusza. W renesansowym, wytwornym wnętrzu ozdobionym
kopiami Dawnych Mistrzów poczujecie się iście po królewsku.
Musicie tylko zaopatrzyć się w trzos złota, bo nawet ze zniżkową
Kartą na Plus można tu roztrwonić małą fortunę! :)
Willa Decjusza znajduje się w Woli Justowskiej, jednej z najdroższych willowych
dzielnic Krakowa, i została wybudowana przez sekretarza króla
Zygmunta Starego, Justa Ludwika Decjusza. Przy jej budowie pracowały
takie włoskie sławy jak współtwórcy
renesansowej przebudowy Wawelu: Giovanni Cini ze Sieny czy Bernardino
Zanobi de Gianotis (wiem, że pewnie większość z Was nigdy o nich
nie słyszała, ale czasami wychodzi ze mnie historyk sztuki i nie potrafię się powstrzymać ;)). Willę otacza
angielski park krajobrazowy, który stanowi urokliwe miejsce
poobiednich przechadzek.
Dzięki
imprezie zorganizowanej kilka lat temu przez moją byłą firmę
mogłam zobaczyć wyższe kondygnacje willi z ciekawie
polichromowanymi stropami (czyli malowanymi drewnianymi sufitami),
natomiast sama restauracja mieści się w piwnicach zamienionych w
dość luksusowe wnętrza (chociaż brak okien może się niektórym
wydać nieco klaustrofobiczny).
Jedzenie
jest wyborne, tylko porcje nie należą do największych. Mi
posmakowała pierś z kurczaka nadziewana suszonymi pomidorami, z
którą świetnie komponował się delikatny sos
rozmarynowo-cytrynowy i czarny makaron (39 zł). Czarny makaron
zawdzięcza swój oryginalny kolor... atramentowi kałamarnicy i jest
zaskakująco smaczny (jeżeli chcecie zrobić swój własny czarny
makaron: tu znajdziecie przepis). Szkoda tylko, że - podobnie jak dodatków w
innych potrawach - było go stanowczo za mało.
Popularnością
przy naszym stoliku cieszyła się również polędwiczka z dzika w
sosie czekoladowo-balsamicznym z lekkim ciastem filo i niewielkim
gołąbkiem z liści winogron (59 zł). Dla mnie ta potrawa była
trochę za ciężka (ale to pewnie dlatego, że ogólnie nie
przepadam za dziczyzną), natomiast Mężowi bardzo smakowało kruche i aromatyczne mięso dzika. Nasi znajomi zamówili
kaczkę z pieczonym jabłkiem nadziewanym żurawiną i czerwoną
blanszowaną kapustą (57 zł) oraz halibuta na grilowanej cukini z
ziemniaczkami julienne, czyli smażonymi ziemniakami pokrojonymi w
wąskie paseczki (43 zł).
Skusiliśmy
się jeszcze na deser: bardzo smaczną i delikatną gruszkę w
cieście filo z musem migdałowym (19 zł). Jednak największą
sensację wzbudziła tarta z lodami z sera gorgonzola (18 zł). Lody
rzeczywiście smakowały jak gorgonzola i były chyba jedną z
najdziwniejszych rzeczy, jakie w życiu jadłam. :)
Obsługa
w Willi Decjusza jest bardzo dystyngowana, przez co może wydawać
się nieco wyniosła. Mi to szczególnie nie przeszkadzało, jednak
żałowałam trochę, że nie mam na sobie sukni z krynoliną i kolii
z diamentami. ;) Polecam Willę Decjusza na specjalne okazje, takie
jak romantyczna randka (np. zaręczynowa), urodziny czy świętowanie
innych ważnych wydarzeń. Choć jedzenie i napoje nie należą do
najtańszych, myślę, że renesansowa architektura, oryginalne menu
i uroczysta atmosfera restauracji są warte swojej ceny. :)
Adres:
ul. 28 lipca 1943 roku 17a, Kraków (Wola Justowska)
Strona
www: www.vd-restauracja.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.