niedziela, 25 sierpnia 2013

ŚNIADANKO W KOLANKU


O Kolanku Nr 6 pisałam już tutaj, na samym początku mojego bloga. Jest to nadal jedno z moich ulubionych miejsc na Kazimierzu i dość często tam wpadam. Ostatnio Gosia wyciągnęła mnie na Kolankowe śniadanie i przyznam, że zostałam nim bardzo pozytywnie zaskoczona.



Najpierw zaskoczyła mnie cena - jedyne 18 zł za osobę za bufet typu „jesz ile chcesz” i to jeszcze z napojami (herbata, kawa i woda z cytryną) wliczonymi w cenę. Potem zdumiała mnie różnorodność jedzenia: od smażonych kiełbasek i bekonu, przez półmiski serów i wędlin, tarty z różnymi nadzieniami, sałatki ze świeżych warzyw, aż po musli z jogurtem oraz ciasta z kremem i owocami. A na końcu zadziwiła mnie jego jakość - wszystko było świeżutkie (kucharz co chwilę donosił nowe półmiski na stół) i bardzo smaczne. Okazało się, że wszystko - łącznie z chrupiącymi bułkami i domowym pasztetem - jest robione ręcznie na miejscu.




Jedzenie znikało ze stołu w tak ekspresowym tempie, że na zdjęciach możecie zobaczyć zaledwie smętne (choć wciąż smakowite) resztki. Mi - oprócz francuskich tart oraz ciasta z bitą śmietaną i malinami - najbardziej posmakowało guacamole (pasta z awokado) z suszonymi pomidorami, które jest nie tylko smaczną, ale i zdrową alternatywą dla kupnych smarowideł. A na deser zamówiłyśmy jeszcze domową lemoniadę z malinami (7 zł) i oranżadę z kawałkami świeżych pomarańczy (7 zł). Było to idealne zakończenie tego długiego, leniwego śniadanka w Kolanku. :)

Adres: ul. Józefa 17, Kraków (Kazimierz)
Strona www: www.kolanko.net








 

5 komentarzy:

  1. Śniadanko w kolanku - już sam zestaw słów brzmi apetycznie! A te smętne resztki wcale tak smętnie nie wyglądają, ja bym sobie coś jeszcze z nich wybrała:D Mogłabym codziennie wpadać na takie śniadania. Gucamole kiedyś zrobiłam sama i nie dało się go jeść, ale to pewnie wina braków w warsztacie kulnarnym:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym codziennie jadła takie śniadanie, gdybym miała wystarczająco dużo czasu i pieniędzy. Tylko pewnie potem ważyłabym trzy tonny, jak donna z piosenki z dzieciństwa. ;)

      A prosty przepis na guacamole dali mi kiedyś znajomi z Izraela: 1 dojrzałe (= miękkie) awokado pokrojone w kosteczkę, 1 jajko na twardo, trochę pokrojonej cebuli, ciut majonezu, sól i pieprz. Wystarczy wszystko wymieszać. :)

      Usuń
    2. Oj tam, kochanego ciałka nigdy za wiele. A po takim śniadaniu można nie jeść do wieczora;)
      Ja guacamole robiłam z pomidorami, nie mój smak:P

      Usuń
    3. Heh, czasami chciałabym mieć taką magiczną łyżeczkę, na której kalorie się nie liczą. Przydałaby mi się przy prowadzeniu bloga. ;)

      http://fitting-it-all-in.com/wp-content/uploads/2012/05/calories-spoon.jpg

      Usuń
  2. Polecam zajrzeć do Blueberry na Kazimierzu !
    Wizyta tam wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wystrój przepiękny, bardzo miła atmosfera i obsługa.
    Jeśli chodzi o jedzenie to ich pomidorowa nie ma sobie równych ,polecam też spróbować sałatki Tutti Frutii !
    Możecie też zarezerwować stolik online na http://gastrobooking.pl/restauracje/the-blueberry/?d=0&o=0&g=0 i nie martwić się,że zabraknie dla Was miejsca :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.