piątek, 30 sierpnia 2013

CHARLOTTE W WARSZAWIE – CZY JEST TAM AŻ TAK HIPSTERSKO?

 

Ponoć najbardziej hipsterskim miejscem w Warszawie jest Plac Zbawiciela, a najbardziej hipsterskim miejscem na Placu Zbawiciela jest Charlotte. Będąc akurat w Warszawie postanowiłam to zbadać, zwłaszcza że francuska kawiarnia i piekarnia Charlotte w Krakowie wzbudziła moją niekłamaną sympatię (do poczytania tutaj).


Plac Zbawiciela to chyba jeden z bardziej urokliwych zakątków Stolicy. Nad okrągłym placem z solidną, socrealistyczną zabudową dominuje neobarokowy kościół Najświętszego Zbawiciela oraz na w pół spalona kwiatowa tęcza, która ponoć ma zostać niedługo odbudowana. :) Charlotte mieści się w jednej z kamienic z kolumnadą, pod którą urządzono przyjemny ogródek z widokiem na cały Plac. Wnętrze kawiarni jest dość surowe i industrialne, ale ożywia je ogromny, wspólny stół ozdobiony świeżymi kwiatami.

Razem z Jasmine usiadłyśmy przy jednym z nielicznych wolnych stolików pod kolumnadą i natychmiast podszedł do nas uroczy kelner. Ze swoją grzecznie zaczesaną na bok grzywką i nienagannie białą koszulą zupełnie nie przypominał hipstera. Rozglądałyśmy się dyskretnie, ale niestety nie dostrzegłyśmy nikogo stukającego na maszynie do pisania, chodzącego w ubraniach po dziadku, albo chociaż noszącego oprawki okularów bez szkieł. Poczułyśmy się tym lekko zawiedzione. ;)


Także żadna pozycja w menu nie wydała nam się szczególnie hipsterska. Miałyśmy problem, żeby wybrać tylko po jednym z francuskich specjałów, ale w końcu Jasmine zamówiła quiche z szynką i szparagami (9 zł), a ja pain perdu (dosłownie „zagubiony chleb” po francusku), czyli grzankę zanurzoną w mleku i jajku (12 zł). Quiche była bardzo dobra (tak, tak, la quiche jest rodzaju żeńskiego, też mnie to kiedyś zadziwiło ;)), a pain perdu był złocisty, chrupiący i obficie polany miodem. Mniam. :)


Popijając aromatyczną kawę, powoli traciłyśmy nadzieję na spotkanie prawdziwego hipstera, ale nagle go dostrzegłam! Miał kapelusz (czyżby po dziadku?), grube, czarne oprawki okularów, kraciastą koszulę i podwinięte do kolan sztruksowe rurki oraz znak rozpoznawczy – eleganckie, skórzane buty bez skarpetek. A więc jednak Charlotte czasami bywa siedliskiem hipsterów. Zagadka rozwiązana. :)

Adres: Plac Zbawiciela, Warszawa

PS. Na górze strony pojawiła się nowa zakładka: Spis restauracji. Mam nadzieję, że pomoże Wam się poruszać po moim blogu. Kolejne zakładki w przygotowaniu. :)

2 komentarze:

  1. Pain perdu to moja ulubiona pozycja z ich menu! Tosty są po prostu przeeepyszne, polane sokiem z pomarańczy i miodem, ach aż mi się ich zachciało :) No i ich lemoniada, to czysta poezja hihi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, Marto, że mamy podobne gusta kulinarne. Ja próbowałam robić pain perdu w domu, ale to jednak nie jest to samo. Ciekawe na czym polega sekret Charlotte? :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.