Włoskie
makarony są genialne. Wystarczą 3-4 dobre składniki, 15 minut
przygotowań i pyszne, pożywne danie jest gotowe. Dlatego ucieszyłam
się, gdy w zeszłym tygodniu mogłam razem z Gosią uczestniczyć w
darmowych warsztatach „Bądź Fit z restauracją Piri Piri –
Makarony”.
Warsztaty prowadził
bardzo sympatyczny pan Maciej Wawryniuk, doradca kulinarny firmy
Kamis. Razem z kilkoma innymi kucharzami gotował na naszych oczach
przeróżne potrawy z makaronów, przy okazji udzielając nam
praktycznych wskazówek.
Oto kilka rad, które
zapadły mi w pamięć:
1. Kształt i rodzaj
makaronu musi pasować do sosu. Np. popularne w Polsce spaghetti nie
pasuje do wszystkich smaków, więc warto sięgać także po inne
makarony, takie jak penne (wł. pióra), fettuccine (wł. małe wstążki)
czy farfalle (wł. motyle, w Polsce zwane kokardkami).
2. Makaron trzeba gotować
w dużej ilości wody, żeby się nie posklejał. Wtedy nie trzeba
będzie dodawać do gotowania oleju albo oliwy, co jest uważane
przez wielu Włochów za karygodny błąd (o czym kiedyś przekonałam się na własnej skórze, mieszkając w akademiku z rodowitą
Włoszką ;)).
3. Zawsze
trzeba dodawać makaron do sosu, a nie na odwrót. Makaron może być
lekko niedogotowany, bo dojdzie jeszcze w sosie.
Na warsztatach
próbowaliśmy kilkunastu potraw. Porcje do
degustacji były niewielkie, a do tego często dzielone na 2 lub
więcej osób przy stoliku, jednak ponieważ było ich aż tak wiele,
można było się najeść.
Warsztaty
były tak naprawdę przeglądem najbardziej popularnych włoskich dań
z makaronów, które bez problemu można zrobić samemu w domu.
Najbardziej smakowały mi: czarny makaron z krewetkami, makaron z
pesto oraz puttanesca, którą sama często robię w domu, a najmniej
– sos na bazie masła ze szparagami i szynką oraz domowy makaron,
który wyszedł nieco kluchowaty (może za krótko schnął?).
Poniżej
możecie znaleźć kilka potraw, które zainspirowały mnie do
własnych poszukiwań kulinarnych. :)
Spaghetti
aglio e olio (wł. spaghetti z czosnkiem i oliwą) – klasyk kuchni
włoskiej, tylko trzy składniki: oliwa, czosnek, ostra papryczka.
Niestety nie udało nam się go spróbować, ale wyglądało całkiem
apetycznie.
Puttanesca
(wł. hmm... pani lekkich obyczajów) – pomidory, kapary, anchois,
oliwki. Nie trzeba dodawać soli, bo kapary i anchois są już
wystarczająco słone. Ja zamiast oliwek zielonych dodaję czarne.
Pyszne! :)
Sos
śmietanowy z prawdziwkami – pachniał obłędnie, ale nasz stolik
niestety się na niego nie załapał. :(
Primavera
(wł. wiosna) – mieszanka warzyw (o tej porze roku niestety
mrożonych) z parmezanem. Według niektórych przepisów można dodać
także śmietanę lub kawałki kurczaka.
Arrabbiata
(wł. wściekła) – czosnek, pomidory, ostre papryczki. Baaardzo
pikantne danie, więc na wszelki wypadek wolałyśmy go nie próbować.
;)
Czarny makaron z krewetkami - czarny makaron (swój kolor zawdzięcza
sepii, czyli wydzielinie żyjątek morskich zwanych mątwami. Pyszny
sam w sobie :)), suszone pomidory, czosnek, chrupiące krewetki. To
była zdecydowanie jedna z najlepszych potraw, jakich próbowałyśmy.
:)
Pasta alla Norma (nazwa pochodzi od opery „Norma” Vincenza
Belliniego) – pomidory, bakłażan, twardy ser ricotta (zastąpiony
na warsztatach parmezanem) i bazylia. Lubię połączenie
bakłażana z pomidorami.
Makaron z zielonym pesto – orzeszki pinii, świeża bazylia,
czosnek, oliwa, parmezan – blendujemy i voilà! Żeby uzyskać
czerwone pesto, wystarczy dodać suszone pomidory. Domowe pesto
wychodzi dość drogo (orzeszki pinii kosztują ok. 100 zł / kg),
ale jest o niebo lepsze niż kupne. Proste i pyszne. :)
Adres: Piri Piri, ul. Na Błoniach 7, Kraków (okolice Błoń)
Strona www: piri.krakow.pl
Strona wydarzenia: tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.