Kilka lat temu natknęłam
się w gazecie na artykuł o krakowskim Hotelu Copernicus. Z artykułu
zapamiętałam tylko dwie rzeczy: historyczny rodowód hotelu oraz
widok na Wawel rozpościerający się z tarasów na dachu. Hotel
często gości różne sławy przybywające do Krakowa (m. in. mojego
ulubionego aktora Benedicta Cumberbatcha), ale ponieważ ja do ich
grona stanowczo się nie zaliczam, do tej pory pozostawały mi tylko
spacery urokliwą ulicą Kanoniczą i zastanawianie się, co kryje
się za imponującą gotycką fasadą.
Jednak ku mojej wielkiej radości kilka tygodni temu dostałam maila z zaproszeniem
na „drobne przekąski” oraz konferencję prasową ze słynnym
austriackim szefem kuchni Simonem Taxacherem, która miała odbyć
się właśnie w Hotelu Copernicus. Jak możecie się domyślić, nie
mogłam przepuścić takiej okazji.
Spotkanie odbyło się 17
października 2014 r. w ramach prestiżowego festiwalu Gourmet Relais
& Châteaux, którego zwieńczeniem w tym roku była
siedmiodaniowa kolacja przygotowana przez obsypanego nagrodami (m.
in. dwoma gwiazdkami Michelin) Simona Taxachera, właściciela
alpejskiego hotelu i restauracji Rosengarten w Tyrolu.
A oto kilka ciekawostek,
które zapamiętałam z rozmowy toczącej się przy masywnym,
drewnianym stole w hotelowej restauracji.
- Simon Taxacher stara się łączyć tyrolskie produkty regionalne ze składnikami z innych krajów tak, aby jego kuchnia nie stała się zbyt monotonna
- przywiązuje bardzo dużą wagę do wyglądu i struktury swoich potraw, a także do zastawy, na której są serwowane
- ponieważ na co dzień pracuje nawet po 16 godzin dziennie, w domu przygotowuje tylko proste, niezbyt czasochłonne dania
- zmienia menu pod koniec sezonu narciarskiego, gdy w restauracji robi się spokojniej
- bardzo ceni sobie pracę zespołową i bardzo chwali sobie swoich współpracowników
- choć cieszą go liczne nagrody i wyrazy uznania, zawsze przygotowuje swoje potrawy z myślą o gościach odwiedzających jego hotel, a nie krytykach kulinarnych
„Drobne przekąski”,
o których wspominał mail, okazały się w rzeczywistości trzema z
siedmiu dań z menu przygotowanego na festiwalową kolację. Jedzenie
było nie tylko pyszne, ale też pięknie podane. Niektóre z potraw
przypominały wręcz małe dzieła sztuki. Odpowiednie, austriackie
wina dobrał sommelier Andreas Katona. A oto, co jedliśmy:
Buraki starym
sposobem, rokitnik, twarożek
Jak wyjaśnił pan
Taxacher, są to niewielkie buraczki uprawiane tradycyjną metodą w
Tyrolu. Podano je z twarogiem górskim, rokitnikiem i bezą z soku z
buraka. Wszystkie składniki świetnie się ze sobą komponowały,
jednak moim faworytem został pyszny, kremowy twarożek z alpejskiego
mleka przygotowywany własnoręcznie przez szefa kuchni i jego
zespół. Do buraczków podano austriackie wino 2012 Grüner
Veltliner o korzennej nucie z wyczuwalnym posmakiem czarnego pieprzu.
Policzek cielęcy słód
daktylowy, topinambur
Ponoć policzek wołowy
stosunkowo rzadko pojawia się w restauracjach, ponieważ
wykorzystywany jest przez weterynarzy do badania stanu zdrowia
ubitego zwierzęcia. Tak więc szef kuchni musi współpracować z
weterynarzem, który przy badaniu nie naruszy struktury tkanki.
Ponieważ nie jem mięsa, nie mogłam niestety ocenić smaku
zaserwowanego nam policzka, ale siedząca obok mnie Ada z Pora coś zjeść bardzo chwaliła jego smak i rozpływającą się w
ustach konsystencję. Ja za to z przyjemnością wyjadłam sos
daktylowy i wszystkie dodatki, zwłaszcza topinambur – tradycyjne,
choć dziś zapomniane warzywo, które powoli wraca do kulinarnych
łask. Choć z reguły nie przepadam za czerwonymi winami, zachwyciło
mnie serwowanej do tej potrawy pinot noir (rocznik 2009) z
niewielkiej austriackiej winnicy. To było zdecydowanie jedno z
najlepszych win, jakie w życiu piłam. :)
Ogród: śliwki,
nitro-czekolada, gin tonic
A na deser zjedliśmy
nitro-czekoladę, czyli czekoladę spienioną ciekłym azotem, której
strukturą przypominała coś między lodami a ptasim mleczkiem.
Czekolada była podawana z pysznym sosem śliwkowym, pianką z ginu i
toniku (spienionych w syfonie) oraz świeżymi koniczynkami. Deserowe
różowe wino Rosenmuskateller miało przyjemny posmak róży, choć
mi wydało się już nieco za słodkie.
Całe spotkanie
przebiegło w bardzo sympatycznej atmosferze. Wyszłam z niego
bogatsza o nowe wrażenia kulinarne, nowe znajomości i paczuszkę z
tyrolskimi przysmakami (m. in. moim ukochanym sokiem z czarnego bzu).
A teraz nareszcie wiem, co kryje się za gotycką fasadą Hotelu
Copernicus i przyznam szczerze, że rzeczywistość znacznie
przewyższyła moje (i tak już wysokie) oczekiwania. :)
PS. Chciałam bardzo
podziękować właścicielom i pracownikom Copernicusa za
zaproszenie, profesjonalną organizację spotkania oraz serdeczne
przyjęcie. A szczególne podziękowania należą się panu Simonowi
Taxacherowi i całemu jego zespołowi za przygotowanie dla nas
przepysznych potraw oraz podzielenie się z nami swoją kulinarną
wiedzą.
Adres: Hotel Copernicus,
ul. Kanonicza 16, Kraków (Stare Miasto)
Strona www:
copernicus.hotel.com.pl
Adres: Hotel Restauracja
Spa Rosengarten,
Aschauerstrasse 46, 6365 Kirchberg, Tyrol, Austria
Strona www:
restaurant.rosengarten-taxacher.com
Festiwal Gourmet Relais &
Châteaux: www.gourmetfestival.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.