Co dobrego można zjeść
i wypić w Dublinie? To była moja pierwsza myśl, gdy zaczynałam
się przygotowywać do naszego weekendu w Irlandii. Oczywiście nasz
wyjazd obfitował także w bardziej kulturalne atrakcje: oglądanie
obrazów Starych Mistrzów w National Gallery of Ireland, zwiedzanie
Trinity College czy spektakl na podstawie mojej ukochanej książki
„Duma i uprzedzenie” Jane Austen w Gate Theatre. Jednak aspekt
kulinarny był dla mnie niemniej ważny. Dlatego z pomocą mojej
przyjaciółki Kasi, u której się zatrzymaliśmy, oraz czytelnika mojego
bloga z Irlandii, Gary'ego, przygotowałam dla Was
krótkie podsumowanie najciekawszych dublińskich przysmaków.
Typowe potrawy irlandzkie
składają się głównie z ziemniaków, mięsa oraz warzyw, więc są dość tłuste i sycące. Nasz pierwszy irlandzki
obiad zjedliśmy w Quays Irish Restaurant w tętniącej życiem
dzielnicy Temple Bar. Trafiliśmy tam trochę przez przypadek, ale
okazało się, że był to świetny wybór: przytulny wystrój,
smaczne jedzenie i bardzo miła obsługa. W ogóle wszyscy
Irlandczycy, których spotkaliśmy, byli niezmiernie sympatyczni i
serdeczni. :)
Postanowiliśmy spróbować
Beef and Guinness stew czyli potrawki z wołowiny, warzyw i
irlandzkiego skarbu narodowego - piwa Guinness (10,95 euro w ramach menu
dnia). Gęsty i aromatyczny stew był idealnym daniem na deszczową
pogodę, jaką przywitał nas Dublin.
Ja koniecznie chciałam
spróbować boxty, czyli irlandzkich placków ziemniaczanych podanych
tu ze świeżymi warzywami i smacznym sosem (6,95 euro). Boxty okazał
się przepyszny – podobało mi się połączenie maślano-kremowego
purée ziemniaczanego, mięsnych kawałków bekonu i chrupiącej
panierki z bułki tartej i mąki owsianej. Moim zdaniem była to
najlepsza potrawa całego wyjazdu.
Niestety ryba z frytkami
(fish and chips), którą wzięłam jako danie główne, nie była
najlepszym wyborem (10,95 euro w ramach menu dnia). Frytki były bardzo
smaczne, ale w połączeniu z rybą smażoną na głębokim tłuszczu
stały się bardzo ciężkostrawne. Ryba była tak tłusta, że
wreszcie zrozumiałam, dlaczego Brytyjczycy jedzą ją w gazecie – papier wchłania część oleju, dzięki czemu ta bomba
cholesterolowa staje się bardziej jadalna. W końcu udało mi się
zjeść tylko frytki i to polewając je ogromną ilością keczupu.
No cóż, może to była kara za to, że zamówiłam angielskie danie
w kraju, który za Anglikami nie przepada? :)
Ogólnie nasze pierwsze wrażenia z kuchni irlandzkiej były bardzo pozytywne, choć na inne specjały, jak black pudding (kiełbasa z krwi, coś w rodzaju naszej
kaszanki) czy cynaderki (duszone nerki), już jakoś już nie
mieliśmy apetytu. ;)
Mieliśmy za to wielką
ochotę na świeże owoce morza oraz oczywiście na piwo w
tradycyjnym irlandzkim pubie. Jeżeli więc chcecie przeczytać o naszych restauracyjnych przygodach w
urokliwym miasteczku Howth, a także o tym, jakie trunki polecał nam
prawdziwy irlandzki taksówkarz, zapraszam na bloga już
jutro! :)
Quays Irish Restaurant
Adres: 10-12 Temple Bar
Square, Dublin 2, Irlandia
Strona www:
www.quaysrestaurant.com
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń