sobota, 25 stycznia 2014

WEEKEND W DUBLINIE CZĘŚĆ 1: TRADYCYJNA KUCHNIA IRLANDZKA

Co dobrego można zjeść i wypić w Dublinie? To była moja pierwsza myśl, gdy zaczynałam się przygotowywać do naszego weekendu w Irlandii. Oczywiście nasz wyjazd obfitował także w bardziej kulturalne atrakcje: oglądanie obrazów Starych Mistrzów w National Gallery of Ireland, zwiedzanie Trinity College czy spektakl na podstawie mojej ukochanej książki „Duma i uprzedzenie” Jane Austen w Gate Theatre. Jednak aspekt kulinarny był dla mnie niemniej ważny. Dlatego z pomocą mojej przyjaciółki Kasi, u której się zatrzymaliśmy,  oraz czytelnika mojego bloga z Irlandii, Gary'ego, przygotowałam dla Was krótkie podsumowanie najciekawszych dublińskich przysmaków.


Typowe potrawy irlandzkie składają się głównie z ziemniaków, mięsa oraz warzyw, więc są dość tłuste i sycące. Nasz pierwszy irlandzki obiad zjedliśmy w Quays Irish Restaurant w tętniącej życiem dzielnicy Temple Bar. Trafiliśmy tam trochę przez przypadek, ale okazało się, że był to świetny wybór: przytulny wystrój, smaczne jedzenie i bardzo miła obsługa. W ogóle wszyscy Irlandczycy, których spotkaliśmy, byli niezmiernie sympatyczni i serdeczni. :)


Postanowiliśmy spróbować Beef and Guinness stew czyli potrawki z wołowiny, warzyw i irlandzkiego skarbu narodowego - piwa Guinness (10,95 euro w ramach menu dnia). Gęsty i aromatyczny stew był idealnym daniem na deszczową pogodę, jaką przywitał nas Dublin.


Ja koniecznie chciałam spróbować boxty, czyli irlandzkich placków ziemniaczanych podanych tu ze świeżymi warzywami i smacznym sosem (6,95 euro). Boxty okazał się przepyszny – podobało mi się połączenie maślano-kremowego purée ziemniaczanego, mięsnych kawałków bekonu i chrupiącej panierki z bułki tartej i mąki owsianej. Moim zdaniem była to najlepsza potrawa całego wyjazdu.


Niestety ryba z frytkami (fish and chips), którą wzięłam jako danie główne, nie była najlepszym wyborem (10,95 euro w ramach menu dnia). Frytki były bardzo smaczne, ale w połączeniu z rybą smażoną na głębokim tłuszczu stały się bardzo ciężkostrawne. Ryba była tak tłusta, że wreszcie zrozumiałam, dlaczego Brytyjczycy jedzą ją w gazecie – papier wchłania część oleju, dzięki czemu ta bomba cholesterolowa staje się bardziej jadalna. W końcu udało mi się zjeść tylko frytki i to polewając je ogromną ilością keczupu. No cóż, może to była kara za to, że zamówiłam angielskie danie w kraju, który za Anglikami nie przepada? :)


Ogólnie nasze pierwsze wrażenia z kuchni irlandzkiej były bardzo pozytywne, choć na inne specjały, jak black pudding (kiełbasa z krwi, coś w rodzaju naszej kaszanki) czy cynaderki (duszone nerki), już jakoś już nie mieliśmy apetytu. ;)


Mieliśmy za to wielką ochotę na świeże owoce morza oraz oczywiście na piwo w tradycyjnym irlandzkim pubie. Jeżeli więc chcecie przeczytać o naszych restauracyjnych przygodach w urokliwym miasteczku Howth, a także o tym, jakie trunki polecał nam prawdziwy irlandzki taksówkarz, zapraszam na bloga już jutro! :)

Quays Irish Restaurant
Adres: 10-12 Temple Bar Square, Dublin 2, Irlandia

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.