Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pies. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pies. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 lutego 2013

PSTRĄG W SKORPIONIE - WSPOMNIENIE LATA




W letnie weekendy, kiedy upał w mieście stawał się nie do zniesienia, wsiadaliśmy często w samochód i jechaliśmy do Puszczy Niepołomickiej. Tam w cieniu drzew, które pewnie pamiętają jeszcze polowania polskich królów sprzed wieków, spacerowaliśmy po lesie, rozkoszując się ciszą i spokojem. Ruch na świeżym powietrzu zaostrzał nasz apetyt, więc w drodze powrotnej wpadaliśmy do restauracji Skorpion we wsi Grodkowice.



Nazwa Skorpion kojarzyła mi się z mroczną spelunką odwiedzaną przez harleyowców w skórzanych kurtkach, więc bardzo zaskoczyło mnie kiczowato-różowe wnętrze w stylu Carringtonów. Na szczęście na zewnątrz stoi kilka drewnianych stolików, które znacznie bardziej przypadły nam do gustu. Krzewy i kwiaty w donicach przed restauracją tworzą piknikową atmosferę. Jest tu nawet oczko wodne z drewnianym mostkiem i anemiczną fontanną.


Moim ulubionym daniem jest smażony pstrąg: świeży i chrupiący smakował wybornie za każdym razem, kiedy jedliśmy go w Skorpionie. Niestety nie da się tego powiedzieć o wszystkich potrawach serwowanych w tej restauracji. Kotlet schabowy był też bardzo smaczny, prawie jak domowy, ale już placki ziemniaczane po węgiersku trafiły na stół zimne i przesolone. Po interwencji u kelnera nowa porcja placków była już tylko przesolona... Poza tym frytki smakowały, jakby były smażone na starym tłuszczu, więc znacznie lepszym wyborem okazały się młode ziemniaki z wody. Na szczęście surówki ze świeżych warzyw pomagały zabić smak mniej udanych potraw.


Skorpion to przyjemne miejsce na rodzinny obiad za miastem. Można tu zabrać psa, który nie powinien nikomu przeszkadzać w strefie stolików piknikowych. Atrakcję dla dzieci stanowi mostek oraz drewniana huśtawka, a dorosłych może zachęcić do przyjazdu chwila wytchnienia od wielkomiejskiego zgiełku oraz przepyszny pieczony pstrąg. Cieszę się, że już coraz bliżej sezon na spacery po Puszczy Niepołomickiej i pstrągi. :)

English version
Więcej zdjęć


Strona www: www.restauracja-skorpion.pl
Adres: Grodkowice 107, 32-015, woj. małopolskie, pow. wielicki, gm. Kłaj

wtorek, 22 stycznia 2013

KLIMATY POŁUDNIA - WINO W SŁONECZNYM KLIMACIE


Po długiej przerwie Wybreda wraca na bloga. Przerwa od pisania nie oznaczała przerwy od chodzenia po krakowskich knajpkach, więc w najbliższym czasie możecie spodziewać się kilku ciekawych wpisów. W moim życiu zawodowym i prywatnym nastąpiło sporo zmian, m. in. staliśmy się szczęśliwymi właścicielami uroczej suczki. Dlatego na blogu pojawiła się nowa etykieta „pies” oznaczająca restauracje i kawiarnie, w których czworonogi są mile widziane.
 
Jednym z takich miejsc przyjaznych psom jest winiarnia i restauracja Klimaty Południa. Odkryliśmy ją niedługo po przeprowadzce do Krakowa, gdy wybraliśmy się ze znajomymi degustować Beaujolais nouveau. Nie zdążyliśmy przyjść w samo święto Beaujolais, które przypada na trzeci czwartek listopada, ale na szczęście udało nam się jeszcze załapać na jedną z ostatnich butelek dostępnych w winiarni. Siedzieliśmy wtedy w kameralnej salce, opijając się młodym winem oraz zajadając deską serów i przystawek. Pycha. :)


A w zeszłym miesiącu wybrałam się z przyjaciółką i psem na rozgrzewający zimowy obiad. Usiadłyśmy koło trzaskającego kominka, który - mimo szklanych drzwiczek oddzielających nas od bezpośredniego ognia - tworzył ciepłą, przytulną atmosferę. Na ścianach wiszą plakaty winiarskie oraz kolekcja korkociągów, przypominająca o głównej funkcji lokalu. Na przystawkę dostałyśmy chleb z pastą twarożkową. Był to miły akcent powitalny, chociaż pasta lepiej komponowałaby się z ciemnym pieczywem albo bagietką. Ja zamówiłam tagliatelle z owocami morza w winnym sosie (24 zł) i choć owoce morza były z mrożonki całe danie smakowało przepysznie. Jul wzięła pieczoną doradę z grillowanymi warzywami i też była bardzo zadowolona. Objadłyśmy się tak bardzo, że nie miałyśmy już siły na deser, co się nam rzadko zdarza.


Lubię Klimaty Południa przede wszystkim ze względu na ciepłą (nawet w środku zimy) atmosferę oraz liczne nawiązania kulinarne i wizualne do kultury śródziemnomorskiej. Sympatyczna obsługa nie tylko zadbała o nasze doznania smakowe, ale pamiętała też o psie, który dostał dekoracyjną miskę pełną czystej wody. To idealne miejsce na randkę albo spotkanie ze znajomymi zwłaszcza podczas długich, zimowych wieczorów przy lampce wina.

English version
Więcej zdjęć 

 

Adres: ul. św. Gertrudy 5 (w podwórku), Kraków
strona www: www.klimatypoludnia.pl

niedziela, 26 lutego 2012

MLECZARNIA x 2


Wiele osób zna klubo-kawiarnię Mleczarnia, ale nie wszyscy wiedzą, że Mleczarnie są dwie: jedna w Krakowie, a druga we Wrocławiu. Obie charakteryzują się staroświeckim wystrojem i tajemniczym klimatem. Na ścianach wiszą czarno-białe zdjęcia z czasów naszych pradziadków, stoły są przykryte koronkowymi serwetami, a meble wyglądają jakby zostały właśnie wyciągnięte ze strychu. Wieczorami jedynym źródłem światła są świece, co z jednej strony buduje romantyczną atmosferę, ale z drugiej dostarcza dodatkowych emocji przy chodzeniu po nierównej podłodze. 



Menu obu Mleczarń jest podobne, chociaż występują pewne różnice regionalne. Jak sama nazwa wskazuje, ich specjalnością są napoje mleczne: kakao, gorąca czekolada i różne rodzaje kaw. Smaczne są też drinki, zwłaszcza mojito i słodkie Mle (o smaku cukierków kukułek). We Wrocławiu można też zamówić Truskaweczki Popowickie i Miętusa z Krzyk (dla niewtajemniczonych: Popowice i Krzyki to nazwy wrocławskich osiedli). We wrocławskiej Mleczarni można też zjeść obfite śniadania (serwowane między 8.00 a 13.00, cena całego zestawu to ok. 15-18 zł), a w obu lokalach dostępne są tosty, zupy oraz domowe ciasta. W obu kawiarniach obowiązuje samoobsługa.


Mimo wielu podobieństw każda Mleczarnia ma trochę inny charakter. Krakowska Mle przycupnęła w jednej z bocznych uliczek żydowskiej dzielnicy Kazimierz. Ponoć w tym miejscu znajdowała się kiedyś prawdziwa mleczarnia, od której wzięła się nazwa kawiarni. Ponieważ lokal jest niewielki, w zimie jest tu spokojnie i przytulnie. Za to latem życie mleczarniane rozkwita po drugiej stronie ulicy Meiselsa, gdzie otwierany jest spory ogródek piwny. Można w nim zamówić większość specjałów serwowanych w kawiarni (oprócz mocnych alkoholi), a dodatkową atrakcją są świeżo wyciskane soki z sokowirówki. Ogromne drzewo rzuca przyjemny cień, a świeże kwiaty stojące w kankach na mleko przywodzą na myśl wakacje na wsi. Kuriozum krakowskiej Mle jest toaleta, w której świeci lampa z abażurem.


Wrocławska Mleczarnia jest znacznie większa i składa się z dwóch sal na parterze oraz dużej sali dla palących w piwnicy (otwarta od 17.00). Często odbywają się tu koncerty i pokazy. Letni ogródek znajduje się na podwórku, z którego można podziwiać świeżoodnowioną Synagogę pod Białym Bocianem, jednak ma on znacznie mniej uroku niż ogródek krakowski. Na szczęście wnętrze wrocławskiej Mle rekompensuje niedoskonałości ogródka, a jego ciekawostką jest przedwojenna pompa stojąca pomiędzy stolikami.




Obie Mleczarnie to idealne miejsca na randkę albo spotkanie z przyjaciółmi. Specyficzna atmosfera oraz smaczna kawa sprawiają, że bardzo często wracam do Mleczarni, zabierając ze sobą starych i nowych znajomych. Jak do tej pory, wszyscy oni ulegli urokowi Mle.

English version
Więcej zdjęć



Adres:
ul. Rabina Bera Meiselsa 20, Kraków
ul. Pawła Włodkowica 5, Wrocław

Strona www: mle.pl

czwartek, 2 lutego 2012

DYNIA RESTO BAR – TAJEMNICZY OGRÓD


Do Dyni wpadam najczęściej na kawę i zupę (oczywiście dyniową). Mimo że Dynia znajduje się niedaleko gwarnego Rynku Głównego, jest to zaciszne miejsce, w którym można się naprawdę zrelaksować. Zwłaszcza w letnim ogrodzie ukrytym na tyłach starych kamienic. 


Restauracja stawia na zdrowe jedzenie i serwuje sporo potraw z dyni oraz innych warzyw, ale znajdzie się tu też coś dla osób mięsożernych. Ja najbardziej lubię zupę dyniową i krem pomidorowy z fetą (7,50 zł za miseczkę zupy). Polecam też makarony, zwłaszcza spaghetti z kozim serem, bakłażanem, rukolą i suszonymi pomidorami (21,90 zł). Na deser można zamówić kawałek ciasta albo coś bardziej niecodziennego, jak crumble jabłkowe (9,90 zł).


Obsługa Dyni jest sympatyczna, chociaż czasami każe na siebie długo czekać. Dlatego jeżeli Wam się śpieszy, możecie złożyć zamówienie albo zapłacić rachunek bezpośrednio przy kasie. Dynia jest miejscem przyjaznym dzieciom. Oprócz specjalnego menu oraz krzesełka do karmienia, obsługa zapewnia kredki i kolorowanki.


Wewnętrzny ogród w dzień stanowi świetne miejsce na lunch ze znajomymi, a w letnie wieczory zamienia się w wymarzoną scenerię na romantyczną randkę. W ogrodzie panuje magiczna atmosfera spotęgowana przez świecące kule ukryte wśród paproci. Jeżeli akurat pada deszcz, możecie się tu schować pod ogromny parasolem i ogrzać się grzanym piwem albo czekoladą z rumem. Romantyczne przeżycia gwarantowane.


Adres: ul. Krupnicza 20, Kraków
Strona www: dynia.krakow.pl

English version 

sobota, 28 stycznia 2012

KOLANKO No 6 – NASTROJOWE NALEŚNIKI

Kolanko No 6 to jedna z moich ulubionych knajpek w Krakowie. Najpierw zaintrygowała mnie jej lekko makabryczna nazwa. Okazało się jednak, że Kolanko nawiązuje nie do ludzkiej anatomii, ale do sklepu hydraulicznego, który niegdyś mieścił się w tym miejscu.




Z ciekawości wybrałam się więc na Kazimierz, żeby sprawdzić, jak Kolanko (hydrauliczne) prezentuje się od środka i zostałam bardzo mile zaskoczona. Jest to przytulna knajpka, w której czas płynie inaczej. Także obsłudze, która z niczym się nie śpieszy. Dlatego najlepiej przyjść tu, kiedy ma się ochotę na spędzenie leniwego popołudnia lub wieczoru.


Zimą najprzyjemniej zaszyć się na zadaszonej werandzie, gdzie można się zrelaksować przy zapalonych świeczkach i nastrojowej muzyce. Latem kusi wewnętrzne patio, gdzie można na chwilę zapomnieć o upale i gwarze panujących na zewnątrz.



Oprócz miłej atmosfery Kolanko oferuje naleśniki z oryginalnym nadzieniem, takim jak wątróbka czy kaszanka. Są też bardziej tradycyjne smaki, np. szpinak i warzywa. Ja najbardziej lubię naleśniki ruskie oraz te na słodko: z masą budyniową i owocami. Podoba mi się, że można zamówić dowolną liczbę naleśników, a każdy może mieć inne nadzienie. Cena jednego naleśnika to ok. 6-8 zł.




Kolanko oferuje też całkiem niezłe herbaty liściaste, drinki oraz pyszną szarlotkę na ciepło z dodatkami. Mnie skusiła nazwa drinka bezalkoholowego Rozważna i Romantyczna, który okazał się bardzo smaczny, chociaż niezbyt duży (6,5 zł za ok. 170 ml).


Kolanko to doskonałe miejsce na różne okazje: romantyczną randkę (nastrojowa atmosfera przy świecach), spotkanie ze znajomymi (w lecie na patio można palić) albo rodzinny obiad (w restauracji są dostępne krzesełka dla dzieci). Polecam tym, którzy lubią klimatyczny wystrój połączony z niecodziennymi smakami.



Adres: ul. Józefa 17, Kraków
Strona www: www.kolanko.net

English version