Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia polska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia polska. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 sierpnia 2013

XI FESTIWAL PIEROGÓW, 8-11 sierpnia 2013

Dziś macie jeszcze ostatnią szansę, żeby wybrać się na XI Festiwal Pierogów, który odbywa się w ten weekend na Małym Rynku w Krakowie. Można tam zjeść pierogi różnej maści - od tych najzwyklejszych, jak ruskie czy z mięsem, po najbardziej wymyślne: czerwone z nadzieniem z czerwonej kapusty, z kaczką i żurawiną, z oscypkiem i wiele innych. Cena jednego pieroga to ok. 1,50-2 zł.

Ja się skusiłam na pierogi czekoladowe z truskawkami z Magillo, które niestety wydały mi się dość mdłe. Natomiast przepyszne okazały się pierogi z nadzieniem bakaliowym z Resto Prego. Zachęcona ich oryginalnym smakiem, na tym samym stoisku kupiłam też inne specjały: z mięsem, z kapustą i grzybami oraz z malinami. Wszystkie okazały się równie smaczne. :)

A czy wiecie, który polski święty jest patronem pierogów? Odpowiedź na ostatnim zdjęciu! :)

Strona o festiwalu










czwartek, 18 lipca 2013

POLSKO-ANGIELSKI SŁOWNIK JEDZENIA

Pierogi
Z myślą o moich zagranicznych czytelnikach, którzy śledzą mojego anglojęzycznego bloga Fussy in Kraków, postanowiłam stworzyć polsko-angielski słownik najważniejszych polskich potraw. Może Wam też się przyda, gdy będzie próbowali wytłumaczyć jakiemuś cudzoziemcowi zawiłości kuchni środkowoeuropejskiej. :)

Barszcz

Tradycyjne polskie potrawy Traditional Polish dishes
bigos a Polish national dish made of cabbage, sauerkraut, cuts of meat and sausages. My family eats bigos during Christmas time and we season it with forest mushrooms and a glass of red wine. It's strange but delicious!
gołąbki cabbage rolls made of cabbage leaves stuffed with spiced minced meat and rice, sometimes served with tomato sauce.
gulasz goulash, meat stew. It's the national dish of Hungary but Poles also love it and eat it a lot.
kasza groats. The most popular is kasza gryczana (buckwheat groats) often served with gulasz or meatballs.
kaszanka a traditional blood sausage made of kasza gryczana (buckwheat groats) among other things...
kisiel a fruit dessert similar to jelly. Served warm or cold, sometimes with pieces of fruit or cream.
kotlet schabowy pork cutlet coated with breadcrumbs. It's very similar to a Viennese schnitzel but we still believe it's one of our national dishes. ;)
pierogi Polish dumplings. The fillings may range from meat, to sauerkraut, to fruits (especially blackberries) but I especially love pierogi ruskie (literally Russian pierogi) filled with boiled potatoes, cottage cheese and onion.
placki ziemniaczane fried potato pancakes. They're usually garnished with gulasz (see above), mushroom sauce or sour cream. Probably my favourite Polish dish. :)
smalec lard with crispy pieces of pork rinds. Bread with smalec and a pickled cucumber is often served as a starter.
zupa soup. Polish people love soups of all kinds but the most popular ones are: pomidorowa (tomato soup), jarzynowa (vegetable soup), barszcz (beetroot soup), krupnik (barley soup), and żurek (sour rye soup).
żurek sour rye soup. Traditionally, we eat it for Easter breakfast. Żurek is usually garnished with a piece of sausage, boiled egg or potatoes (or all of them at once).

Gołąbki
I jeszcze kilka najbardziej przydatnych słówek na wypadek, gdyby Wasz cudzoziemiec trafił do jakiejś restauracji, w której nie ma angielskiego menu.


Mięso i ryba Meat and fish
indyk turkey
kiełbasa sausage
kurczak chicken
łosoś salmon
pstrąg trout
ryba fish
szynka ham
wątróbka fried liver with onions
wieprzowina pork
wołowina beef
żeberka pork ribs


Warzywa i dodatki Vegetables and side dishes
frytki French fries
kapusta cabbage
kapusta kiszona sauerkraut
kasza groats
marchewka carrot
ogórek cucumber
ogórek kiszony pickled cucumber
pomidor tomato
sałata lettuce
sałatka salad
ziemniaki potatoes


Sernik


Desery Desserts
ciasto cake
lody ice cream
sernik cheesecake
szarlotka apple pie


Napoje Beverages
piwo beer
kawa coffee
kompot juice made of various fruits boiled in water. In most restaurants it's cheaper than bottled soft drinks.
herbata tea
wino wine
wódka vodka


Placki ziemniaczane

I jeszcze moja ulubiona polska piosenka o jedzeniu: Addio Pomidory! ;)



Smacznego! = Bon appétit! :)

piątek, 12 lipca 2013

W STAREJ KUCHNI - PLACKI ZIEMNIACZANE



Zazwyczaj wolę lżejsze dania, zwłaszcza latem, ale czasami nachodzi mnie nieodparta ochota na placki ziemniaczane... Wtedy często wybieram się do restauracji W Starej Kuchni niedaleko Rynku, która serwuje tradycyjne polskie potrawy, smakujące niemal jak domowe.




Wystrój jest stylizowany na starą, wiejską chatę: pod sufitem wiszą żeliwne patelnie, pęta kiełbasy oraz warkocze czosnku. W drewnianych szafkach stoją kolorowe przetwory w pękatych słojach, z których część można nawet kupić do domu. Opalany drewnem piec rozsiewa zimą przytulne ciepło. Do tego wszystkiego nie pasuje mi tylko malowidło ścienne w jednej z sal przedstawiające ogromny księgozbiór. Czyżby polska wieś w XIX wieku dysponowała takimi luksusami jak bogato wyposażona biblioteczka? ;)




Podawane tu placki ziemniaczane są chrupkie i świeże, absolutnie przepyszne. Zazwyczaj zamawiamy je w jednej z dwóch postaci: pojedynczych placków w sosie grzybowym (32 zł) albo ogromnego młyńskiego koła z oscypkiem, boczkiem i żurawiną (37 zł). To drugie danie jest tak duże, że osobom o mniejszej pojemności żołądka radzę wziąć je z kimś na spółkę. Czasami, gdy najdzie nas ochota na coś bardziej mięsnego, bierzemy pieczone żeberka, które są również smaczne i bardzo, bardzo sycące.


Miłym akcentem jest oferowana przez restaurację przegryzka przed posiłkiem (zazwyczaj chleb ze smalcem albo podpłomyki z masłem czosnkowym) oraz kieliszek nalewki wiśniowej po jedzeniu. Wiśniówka jest nie tylko smakowita, ale też pomaga w trawieniu tych dość ciężkich potraw. I choć zawsze wychodzę ze Starej Kuchni najedzona jak po obiedzie u babci, to nie żałuję ani jednej, pysznej kalorii...


Wybreda na facebooku (= więcej zdjęć)
Read it in English 
Adres: ul. św. Tomasza 8, Kraków
Strona www: www.wstarejkuchni.pl

wtorek, 25 czerwca 2013

BOMBONIERKA - Z PYSZNYM NADZIENIEM


„Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi”. Pamiętacie ten nieco wyświechtany cytat z Forresta Gumpa? To on właśnie przyszedł mi do głowy, gdy w słoneczne sobotnie popołudnie wybrałam się na obiad do restauracji Bombonierka na krakowskim Kazimierzu, tuż obok mojej ukochanej Mleczarni.


Po słodkobrzmiącej nazwie spodziewałam się różowego, rokokowego wystroju pełnego kokardek i falbanek. Nic bardziej mylnego. Bombonierka jest urządzona w stylu nowoczesnego etno, przypominającym trochę nowe sale krakowskiego muzeum etnograficznego. Ściany ozdobione są motywem ludowych wycinanek oraz wirujących tancerek w kwiecistych spódnicach. Z lamp zwisają dziergane obrusiki, a na drzwiach oddzielających restaurację od zaplecza straszy wizerunek ponurych chłopów ubranych w tradycyjne stroje krakowskie. 




Z takim wnętrzem najlepiej współgrałaby jakaś energiczna muzyka folk w stylu Kapeli ze Wsi Warszawa czy chociażby Zakopower, ale tu kolejne zaskoczenie - z głośników prawie cały czas rozbrzmiewał „sułtan polskiej piosenki”, czyli Krzysztof Krawczyk, przeplatany biesiadnymi hitami Kayah i Bregović. Jeżeli właścicielom Bombonierki zależało na stworzeniu przaśnego, swojskiego klimatu muzycznego - to im się udało...




Ale największą niespodzianką- tym razem bardzo pozytywną - było jedzenie. Co prawda w menu królują mięsiwa i ryby w różnej postaci, więc wegetarianie mogą mieć dość ograniczony wybór, ale za to dania, które wybraliśmy, były absolutnie przepyszne. Pierś z kurczaka w sosie kurkowym (19 zł) rozpływała się w ustach, podobnie jak pysznie doprawione ziemniaki z patelni (5 zł). W polędwiczkach wieprzowych z grilla w sosie borowikowym (28 zł) chrupały kawałki prawdziwych grzybów leśnych, a ziemniaki z pieca były polane wyrazistym sosem czosnkowym (6 zł). Na deser skusiłam się na wyborny Deser z bombonierki (14 zł), czyli mocno czekoladowe ciasto ozdobione świeżymi owocami i bitą śmietaną. Mniam. :)



Na początku w Bombonierce rozczarował mnie trochę brak spójności nazwy, wystroju i muzyki, ale świetne jedzenie sprawiło, że wszystkie moje zastrzeżenia zeszły na dalszy plan. Muszę przyznać, że był to jeden najlepszych obiadów, jakie ostatnio jadłam w Krakowie. Polecam Bombonierkę na spotkania z rodziną lub znajomymi, zwłaszcza z tymi, którzy lubią zjeść polskie potrawy w nietypowej odsłonie.



A na deser proponuję piosenkę Basi Stępniak i Grzegorza Turnaua o bombonierce. :)

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij tutaj!

Read it in English! :)
 





Adres: ul. Meiselsa 24, Kraków

Strona internetowa: www.restauracja-bombonierka.pl

sobota, 2 lutego 2013

PSTRĄG W SKORPIONIE - WSPOMNIENIE LATA




W letnie weekendy, kiedy upał w mieście stawał się nie do zniesienia, wsiadaliśmy często w samochód i jechaliśmy do Puszczy Niepołomickiej. Tam w cieniu drzew, które pewnie pamiętają jeszcze polowania polskich królów sprzed wieków, spacerowaliśmy po lesie, rozkoszując się ciszą i spokojem. Ruch na świeżym powietrzu zaostrzał nasz apetyt, więc w drodze powrotnej wpadaliśmy do restauracji Skorpion we wsi Grodkowice.



Nazwa Skorpion kojarzyła mi się z mroczną spelunką odwiedzaną przez harleyowców w skórzanych kurtkach, więc bardzo zaskoczyło mnie kiczowato-różowe wnętrze w stylu Carringtonów. Na szczęście na zewnątrz stoi kilka drewnianych stolików, które znacznie bardziej przypadły nam do gustu. Krzewy i kwiaty w donicach przed restauracją tworzą piknikową atmosferę. Jest tu nawet oczko wodne z drewnianym mostkiem i anemiczną fontanną.


Moim ulubionym daniem jest smażony pstrąg: świeży i chrupiący smakował wybornie za każdym razem, kiedy jedliśmy go w Skorpionie. Niestety nie da się tego powiedzieć o wszystkich potrawach serwowanych w tej restauracji. Kotlet schabowy był też bardzo smaczny, prawie jak domowy, ale już placki ziemniaczane po węgiersku trafiły na stół zimne i przesolone. Po interwencji u kelnera nowa porcja placków była już tylko przesolona... Poza tym frytki smakowały, jakby były smażone na starym tłuszczu, więc znacznie lepszym wyborem okazały się młode ziemniaki z wody. Na szczęście surówki ze świeżych warzyw pomagały zabić smak mniej udanych potraw.


Skorpion to przyjemne miejsce na rodzinny obiad za miastem. Można tu zabrać psa, który nie powinien nikomu przeszkadzać w strefie stolików piknikowych. Atrakcję dla dzieci stanowi mostek oraz drewniana huśtawka, a dorosłych może zachęcić do przyjazdu chwila wytchnienia od wielkomiejskiego zgiełku oraz przepyszny pieczony pstrąg. Cieszę się, że już coraz bliżej sezon na spacery po Puszczy Niepołomickiej i pstrągi. :)

English version
Więcej zdjęć


Strona www: www.restauracja-skorpion.pl
Adres: Grodkowice 107, 32-015, woj. małopolskie, pow. wielicki, gm. Kłaj

poniedziałek, 26 marca 2012

MNISZE CO NIECO – SŁONECZNE POPOŁUDNIE W TYŃCU

  
Tyniec to idealne miejsce na spędzenie leniwego popołudnia za miastem. Benedektyńskie opactwo w Tyńcu to popularne centrum religijno-rekreacyjne na obrzeżach Krakowa. Oprócz nabożeństw odprawianych przez mnichów, strawę duchową zapewnia Muzeum Opactwa w Tyńcu, w którym znajdują się bogate zbiory sztuki sakralnej. Miłośnicy sztuki na pewno z przyjemnością zwiedzą barokizowane wnętrze kościoła z ciekawą amboną w kształcie łodzi. A jeżeli po zwiedzaniu opactwa najdzie Was ochota na małe co nieco, to warto zajrzeć do klasztornej restauracji.


Wejście do Mniszego Co Nieco znajduje się w jednej z kamiennych bram prowadzących na dziedziniec opactwa. Ascetyczny wystrój dwóch niewielkich sal przywodzi na myśl klasztorny refektarz: ceglane ściany, na których zawieszono wizerunki mnichów, drewniane stoły bez obrusów oraz niezbyt wygodne ławki bez oparć. Na półkach stoją przetwory w słoikach oraz gliniane butelki z miodem pitnym.

 
Nazwy potraw też przypominają o klasztornym charakterze restauracji: żurek św. Placyda, przysmak ojca opata, czy tort czekoladowy św. Marty z konfiturą wiśniową. My zamówiliśmy pierogi sióstr zakonnych (12 zł) oraz małą ucztę oblatów, czyli placki ziemniaczane ze śmietaną (12 zł). Pierogi były bardzo smaczne, zwłaszcza te z kapustą i grzybami. Placki ziemniaczane też były dobre, ale miałam wrażenie, że olej, na którym zostały usmażone, nie był pierwszej świeżości. Mimo to mój żołądek nie zbuntował się po wyjściu z restauracji, co dobrze świadczy o jakości potraw tam serwowanych. Być może w trawieniu tłustych placków pomógł mi też pyszny kompot benedyktyński z suszonych owoców (5 zł).


Do Tyńca można dotrzeć samochodem lub autobusem, jednak najprzyjemniej przyjechać tu ścieżką rowerową wzdłuż Wisły. W słoneczne weekendy ścieżka pełna jest rowerzystów, rolkarzy i spacerowiczów, rozkoszujących się pięknymi widokami i świeżym powietrzem. W sezonie letnim do opactwa można też dopłynąć tramwajem wodnym albo kajakiem. Tyniec i Mnisze Co Nieco to świetne miejsca na spędzenie weekendu z przyrodą, kulturą i smacznym jedzeniem. 

English version
Więcej zdjęć 



Adres: ul. Benedyktyńska 37, Tyniec, Kraków
strona www: www.benedicite.pl