Pokazywanie postów oznaczonych etykietą festiwal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą festiwal. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 grudnia 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT + ZDJĘCIA Z GALICYJSKIEGO KIERMASZU ADWENTOWEGO


Dziękuję, że byliście ze mną w tym roku i mam nadzieję, że będziecie także w następnym. Zwłaszcza że planuję poszerzyć mojego bloga o nowy dział: jedzenie w kulturze. Więcej szczegółów zdradzę w styczniu.

A tymczasem życzę Wam wszystkim wesołych, rodzinnych i smacznych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku! :)


PS. Zarzekałam się, że nie mam czasu w grudniu, więc nie pójdę już na żadne festiwale kulinarne, ale oczywiście nie wytrzymałam i wybrałam się na Galicyjski Kiermasz Adwentowy. Poniżej zamieszczam kilka fotek.





sobota, 14 grudnia 2013

ŚWIĘTO SMAKU - NOWY FESTIWAL NA KRAKOWSKIEJ MAPIE KULINARNEJ


Oto garść zdjęć z festiwalu Święto Smaku, który odbył się dzisiaj (14 XII 2013) w Starej Zajezdni na krakowskim Kazimierzu. Była to pierwsza edycja tego eventu, ale dostrzegliśmy kilku naszych starych znajomych, takich jak chociażby Hamsa Hummus and Happiness.


Spotkałam też niezwykle sympatyczną panią Chiarę z Fattorie del Duca, którą poznałam podczas jesiennego Najedzeni Fest! Wtedy razem z Cesare Candido częstowała mnie polentą, a tym razem dała nam do spróbowania przepyszne pecorino toscano tartufo, czyli owczy ser z truflami. Był to jeden z najlepszych serów, jakie do tej pory jadłam. Grazie mille! :)


Na stoisku Targ Zdrowo Domowo zaopatrzyliśmy się w bardziej swojskie sery: pyszny krowi bundz z maślanym posmakiem oraz długo dojrzewający owczy ser z wina. Chyba szykuje się kolejny wieczór z deską serów. ;)


Natomiast na stoisku U Mądrego skusiliśmy się na słynną kiełbasę lisiecką, która jest wyrabiana w tradycyjny sposób bez żadnych konserwantów i innych „polepszaczy”. Z reguły nie jadam kiełbas, bo wydają mi się za słone albo zbyt czosnkowe, ale dla licieckiej zrobię chyba wyjątek.


A na obiad kupiliśmy sobie pierogi z kapustą i grzybami oraz krokiety z Introligatorni Smaku, które okazały się całkiem niezłe, chociaż nie tak dobre jak domowe.


Jeżeli nie udało Wam się dotrzeć dzisiaj na Święto Smaku, to już jutro w Forum Przestrzenie odbędzie się Foodstock. Trwają też inne festyny, o których pisałam tutaj. Mnie tam niestety już nie będzie, ale jeżeli Wy się wybierzecie, to dajcie znać, jak było. :)

Więcej zdjęć: tutaj.


wtorek, 10 grudnia 2013

PRZEDŚWIĄTECZNE FESTIWALE KULINARNE W KRAKOWIE (GRUDZIEŃ 2013)


Jak mawiają Anglicy, it never rains but it pours, czyli jak coś się dzieje, to wszystko naraz. Przez ostatnie kilka tygodni kulinarna scena Krakowa była stosunkowo spokojna, a teraz nagle w ten sam weekend mają się odbyć aż dwa duże eventy: Festiwal Kulinarny „Święto Smaku” oraz Magiczny Foodstock.


Ponadto do Wigilii przed Galerią Krakowską trwa Galicyjski Kiermasz Adwentowy oferujący małopolskie przysmaki (i nie tylko), rękodzieło oraz zabawę na ślizgawce. Do tego trzeba dodać jeszcze liczne jarmarki skierowane głównie do turystów, roztaczające w okolicach krakowskiego Rynku charakterystyczny zapach grzańca galicyjskiego oraz smażonych oscypków. Istna plaga urodzaju. ;) Ale przynajmniej jest to świetna okazja, żeby kupić nietuzinkowe prezenty świąteczne. :)


Festiwal Kulinarny „Święto Smaku” to debiutant wśród festiwali. Bardzo intryguje mnie sama lokalizacja wydarzenia: zabytkowy budynek zajezdni tramwajowej, w którym mieści się teraz restauracja Stara Zajezdnia Kraków by DeSilva. Ciekawa też jestem, jak ten nowy festiwal poradzi sobie na kulinarnej mapie Krakowa i czym będzie się wyróżniał na tle innych podobnych imprez. Przekonamy się o tym już w tę sobotę (14.12.2013) o godz. 10.00 przy ul. Wawrzyńca 12 (Kazimierz).

strona www: tutaj



Myślę, że Foodstocku nie trzeba już chyba nikomu przestawiać. O Berlińskiej (bardzo udanej) edycji tego festiwalu pisałam już tutaj, a teraz z niecierpliwością czekam na edycję magiczno-świąteczną. Mam nadzieję, że zarówno jakość jedzenia, jak i atmosfera będą równie wspaniałe jak jesienią. Foodstock odbędzie się już tradycyjnie w Forum Przestrzenie nad Wisłą i rozpocznie się w tę niedzielę (15.12. 2013) o godz. 12.00.

strony www: tutaj i tutaj.


Ja niestety do końca grudnia jestem przytłoczona pracą (i nie jest to pieczenie pierniczków ani lepienie uszek :/), więc chyba nie uda mi się dotrzeć na wszystkie eventy. Ale mam nadzieję, że Wy pójdziecie i dacie mi znać, jak było. :)

PS. Plakaty pochodzą ze stron organizatorów, pozostałe zdjęcia zrobiłam kilka lat temu w Czechach. :)

poniedziałek, 18 listopada 2013

JEDZENIE W SZTUCE I LITERATURZE – KRÓTKIE PODSUMOWANIE KONFERENCJI

Cornelis de Heem, Still-Life with Oysters, Lemons and Grapes, 1660s (www.wga.hu)
W ten weekend w ramach Festiwalu Kultiwarium w Krakowie odbyła się Konferencja Naukowa „Kultura jedzenia, jedzenie w kulturze”. Program był bardzo różnorodny, ale ze względów czasowych mogłam wybrać się tylko na jeden panel: „Artystyczne i literackie oblicza kuchni”. Jako filolog i historyk sztuki z wykształcenia, a smakosz z zamiłowania nie mogłam przegapić takiej gratki. :)

Pieter de Bloot, Christ in the House of Mary and Martha, 1637(www.wga.hu)
Bardzo spodobał mi się wykład pod tytułem „Cena non finita. Stoły, spiżarnie i wiktuały w siedemnastowiecznym malarstwie niderlandzkim”. Tak jak zapewniał łaciński tytuł wykładu, była to rzeczywiście niekończąca się uczta owoców, warzyw, mięsiw i innych wiktuałów namalowanych z taką precyzją, że można rozróżnić nawet poszczególne szczepy winogron. Co ciekawe, te niezwykle realistyczne obrazy często nie były wcale malowane z natury, o czym świadczy zestawienie obok siebie kwiatów czy owoców, które występują w różnych porach roku.

Frans Snyders, Still Life, 1635-1639 (www.wga.hu)
Oprócz funkcji czysto estetycznej te smakowite martwe natury miały również wiele ukrytych znaczeń. Istnieją różnorodne interpretacje, ale najbardziej popularne motywy to vanitas, czyli przemijania (gnijące owoce, zwiędłe kwiaty, niedokończony posiłek) oraz wątki religijne (kielich z winem, chleb). Dowiedziałam się też, że cytryna symbolizowała fałszywego przyjaciela, bo jest atrakcyjna z zewnątrz, a w środku kwaśna, natomiast sery były uważane przez niderlandzkich lekarzy za źródło wszelkich chorób. ;)

Salvador Dali, The Persistence of Memory, 1931 (source)

Wykład o jadalnym pięknie Salvadora Dalego również zapowiadał się bardzo ciekawie. Niestety prelegenci poświęcili tyle czasu na omówienie biografii sławnego surrealisty, że nie zdążyli za bardzo przedstawić clou wystąpienia – czyli związków między jedzeniem a malarstwem Salvadora. Dowiedziałam się jednak, że inspirację do „cieknących” zegarów w jego najsłynniejszym obrazie, „Trwałość pamięci” stanowił miękki camembert. Poza tym Dali tak bardzo kochał swoją żonę Galę oraz kotlety, że postanowił przedstawić je razem na obrazie. Na dodatek surowe kotlety umieścił na nagim ramieniu Gali... Mniam. :P

Salvador Dali, Portrait of Gala with Two Lamb Chops Balanced on Her Shoulder, 1933 (source)
Bardzo zabawny wydał mi się wykład na temat groteskowych przedstawień kulinariów w literaturze. Prelegentka zaserwowała nam dość abstrakcyjne menu: sześciu pielgrzymów w sałacie z „Gargantui i Pantagruela”, jesiotra drugiej świeżości z „Mistrza i Małgorzaty”, a także fąfry i wąparsje w sosach nieomal astralnych z „Szewców” Witkacego. Nie zabrakło też prześmiesznych wierszyków Wisławy Szymborskiej typu: „Za górami za lasami ludzie trują się salami”. :)

Witkacy, Stworzenie świata, 1921-1922 (source)
Na deser było pełne pasji wystąpienie o grubym, białym męskim ciele w powieściach kryminalnych. Za przykład posłużył m. in. mój ukochany Herkules Poirot z książek Agathy Christie, którego pulchność i dobrotliwy wygląd pomagały uśpić czujność przeciwników. A tak przy okazji, gdy zaczęłam uczyć się francuskiego, odkryłam, że nazwisko słynnego belgijskiego detektywa wymawia się dokładnie tak samo jak „poireau”, co znaczy po francusku „por”. :)

Hercule Poirot played by David Suchet in the ITV television series (source)

Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tym panelu jedzeniowo-kulturalnym. Wszyscy prelegenci byli bardzo dobrze przygotowani i widać, że podeszli z pasją do swoich wystąpień. Czuję tylko lekki niedosyt, bo temat jedzenia w malarstwie i literaturze jest tak szeroki, że można by stworzyć całą konferencję poświęconą tylko i wyłącznie jemu. Co Wy na to? :)

Strony konferencji: http://www.kn.psc.uj.edu.pl/ oraz facebook
Strona Kultiwarium: http://www.kultiwarium.pl/

Pełny spis wykładów:

PANEL XII - ARTYSTYCZNE I LITERACKIE OBLICZA KUCHNI

1. Cena non finita. Stoły, spiżarnie i wiktuały w siedemnastowiecznym malarstwie niderlandzkim – motywy i interpretacje - ALINA BARCZYK
2. Jadalne piękno – pierwiastki kulinarne w surrealistycznej twórczości Salvadora Dalego - ŁUKASZ KURP, IZABELA STĄPOR
3. Nie tylko magdalenki... Groteskowe obrazy kulinariów i ucztowania w literaturze - ANNA KUCHTA
4. Smaki literackiego stołu. Kulinarne preferencje bohaterów polskiej prozy najnowszej - ANNA FIGA
5. Jedzenie w powieści kryminalnej: co o detektywie i męskości mówi grube ciało? - MARTA USIEKNIEWICZ

niedziela, 27 października 2013

NAJEDZENI FEST (JESIEŃ) - WIR JESIENNYCH SMAKÓW


Czy Wy też macie wrażenie, że ostatnio w Krakowie praktycznie w każdy weekend jest jakiś festiwal związany z jedzeniem? Mnie to bardzo cieszy, bo uwielbiam wir festiwalowych kolorów, smaków i zapachów, które sprawiają, że czuję się niemal jak dziecko w (kulinarnym) lunaparku.




Wyjątkowo intensywny wir jedzeniowo-towarzyski wciągnął mnie dzisiaj w Hotelu Forum, gdzie odbył się festiwal Najedzeni Fest - edycja jesienna. Mnóstwo potraw z całego świata, mnóstwo smacznych win i mnóstwo ciekawych ludzi, którzy chcieli podzielić się z nami swoją z pasją. 




Niestety nie udało mi się pójść na żadne warsztaty ani konferencje, jednak wystarczająco dużo wrażeń dostarczyło mi samo chodzenie po czterech wielkich salach festiwalowych, rozmawianie z wystawcami i smakowanie ich wyrobów. Poniżej kilka moim zdaniem najciekawszych momentów festiwalu.





Dwoje przeuroczych Włochów, pan Cesare Candido z Akademia Kuchni Włoskiej i pani Chiara Grella z Fattorie Del Duca, poczęstowali mnie ciekawą w smaku polentą (włoską potrawą z mąki kukurydzianej, która po polsku nazywa się niezbyt apetycznie, bo mamałyga...) z masłem truflowym i grzybami. Na zdjęciu poniżej pan Cesare z wielkim garem polenty.



Degustowałam też kilka win, ale najbardziej przypadło mi do gustu lekko owocowe chardonnay z Australii, o którym bardzo ciekawie opowiadał sommelier, pan Michał Stępień z Domu Wina...



... oraz czerwone, gruzińskie wino Khvanchkara serwowane przez Supra, które ponoć było ulubionym winem Stalina. Nie jestem tylko pewna, czy to jego zaleta, czy wada. ;)




Skusiłam się też na spróbowanie tajemniczego, zielonego napoju na stoisku Storeko. Okazało się, że to sok z młodych liści jęczmienia, który nie miał szczególnych walorów smakowych (smakował jak zaparzane ziółka), ale jest za to ponoć bardzo zdrowy.


A także (już tradycyjnie) kupiłam bochenek domowego chleba ze stoiska GabaBa Eco Chleb, które było pięknie udekorowane jesiennymi kwiatami i owocami.



Stoisk i produktów było tak dużo, że nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Dlatego zapraszam do galerii zdjęć na moim profilu na facebooku, a także na stronę organizatorów.

A Wam co się najbardziej podobało na festiwalu? :)

Galeria zdjęć na facebooku: tutaj

Strona festiwalu: www.najedzenifest.blogspot.com


PS. W prawej kolumnie bloga pojawiła się nowa funkcja: formularz kontaktowy. Jeżeli macie jakieś przemyślenia dotyczące mojego bloga albo restauracji w Krakowie, to zapraszam do pisania maili! :)



ORANGE BLOG TALKS TASTE - ZASTRZYK POZYTYWNEJ ENERGII

 

Chyba każdy z nas potrzebuje czasami zastrzyku pozytywnej energii i kreatywności. Dla mnie takim zastrzykiem było dzisiejsze spotkanie bloggerów kulinarnych Orange Blog Talks Taste, które odbyło się w mrocznym wnętrzu krakowskiego Klubu pod Jaszczurami. Chciałabym więc podzielić się z Wami kilkoma najbardziej inspirującymi wskazówkami, które z pewnością zaciekawią bloggerów nie tylko kulinarnych. :)



Tematy wykładów były dość różnorodne: od sposobu na opublikowanie własnej książki kulinarnej po aspekty prawne bloggowania i ochrony praw autorskich. Zdecydowanie najciekawsza wydała mi się prelekcja Pawła Tkaczyka pt. „Wizerunek blogera od kuchni”. Ta pełna zabawnych zdjęć i anegdotek prezentacja próbowała odpowiedzieć na pytanie: co zrobić, żeby nasze wpisy wyróżniały się spośród tysiąca innych blogów kulinarnych? Mi najbardziej zapadły w pamięć dwie wskazówki: 

 

1. nasze wpisy powinny być na tyle różnorodne, aby czytelnicy sięgali po nie przy różnych okazjach (np. ciekawostki o jedzeniu z bloga mogą pomóc przełamać lody, gdy nie klei się rozmowa w restauracji ;))

2. trzeba tak zaangażować czytelników, żeby zmienili się z odbiorców „pasywnych” w „aktywnych”, np. poprzez konkursy, wspólne wyjście do knajpki albo gotowanie (no i co Wy na to? :))




Dorota Kamińska z pozytywnakuchnia.pl opowiadała, jak można zacząć zarabiać na blogu dzięki współpracy z różnymi firmami (product placement, recenzje produktów), prowadzeniu warsztatów, występom w radiu i telewizji itp. Zdaniem Doroty reklamując produkty, powinniśmy zawsze być w zgodzie z sobą oraz ideą naszego bloga, żeby nie stracić wiarygodności i zaufania odbiorców. Ja na razie traktuję pisanie bloga jako zwykłe hobby, ale może kiedyś rady Doroty mi się przydadzą? Kto wie? :)



Na zakończenie Jakub Kaźmierczyk, który robi zdjęcia do kampanii reklamowych m. in. Pizza Hut i Starbucksa, opowiedział nam, jak niewielkim kosztem można zrobić apetyczne fotografie jedzenia. Oprócz sprzętu (który zdaniem prowadzącego nie musi być wcale super profesjonalny i drogi), najważniejsze jest oświetlenie (najlepsze jest ponoć światło dzienne, przefiltrowane przez szare zasłony) oraz stylizacja. Dowiedzieliśmy się, jak za pomocą kilku zbitych ze sobą desek, kolorowego brystolu albo szpargałów znalezionych na strychu można stworzyć atrakcyjną i oryginalną kompozycję, która nada naszemu zdjęciu niepowtarzalny klimat.



To było moje pierwsze bloggowe spotkanie tego typu i bardzo się cieszę, że na nie poszłam. Spotkałam ciekawych, inspirujących ludzi, poznałam sporo „sztuczek” bloggerskich i miło spędziłam sobotnie popołudnie. Po wyjściu z konferencji doszłyśmy z Gosią z Kraków gotuje do takich samych wniosków: pora przemeblować swojego bloga i tchnąć w niego powiew świeżości! :)

Pełna lista wykładów znajduje się na tej stronie: tutaj 
Więcej informacji także na facebooku: tutaj


niedziela, 13 października 2013

KRAKOWSKIM TARGIEM – NAJBARWNIEJSZY FESTYN TEGO SEZONU

 

Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam tradycyjne targi z warzywami, oscypkami i innymi lokalnymi wytworami. Z reguły sprzedawane tam produkty są świeższe i bardziej aromatyczne niż w hipermarketach, a atmosfera jest znacznie bardziej przyjacielska i beztroska.




Dlatego bardzo ucieszyła mnie wiadomość o Festiwalu placów targowych „Krakowskim Targiem”, który odbył się wczoraj (12.10.2013) na Placu Nowym na krakowskim Kazimierzu.




Choć lato i jesień obfitowały w świetne festiwale kulinarne w Krakowie (o czym można się przekonać w zakładce „Festiwale”), myślę, że był to najbardziej kolorowy i różnorodny festyn tego sezonu.



Na straganach wspaniale prezentowały się płody jesieni, zwłaszcza pękate dynie i soczyste winogrona. Nie zabrakło też grzybów. Ja najbardziej lubię rydze smażone na maśle, które są potrawą prostą, ale genialną.


Wzrok przyciągał też stragan z misternymi rzeźbami z owoców i warzyw stworzonymi przez Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego. Urzekły mnie ich różyczki z cukinii.


Poza jedzeniem było też kilka stoisk z ręcznie robioną biżuterią, antykami i różnymi bibelotami. Może ktoś się skusił tę uroczą budkę dla ptaków?






W powietrzu unosił się zapach dymu i smakowitych, gorących potraw, m. in. pierogów i dań marokańskich. Niestety chętnych do degustacji było tylu, że nie udało mi się nigdzie dopchać. Może mam za małą siłę przebicia? :/




Udało mi się za to kupić miód wrzosowy, drewnianą łyżkę, tradycyjny biały ser, koszyczek słodkich malin i przyprawę do kawy z kardamonem. Jak zwykle wydałam więcej, niż zamierzałam, ale pocieszam się tym, że mam teraz smakowite pamiątki z festiwalu.




A tym, którzy nie mogli dzisiaj dotrzeć na festyn, polecam otwarte przez cały rok tradycyjne krakowskie targi, zwłaszcza Stary Kleparz, Plac na Stawach i Plac Nowy. Dzięki nim robienie zakupów może stać się prawdziwą przyjemnością. :)

Strona www: tutaj